Strona:Klemens Junosza - Córka Negocjanta.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wziął handel po ojcu, od dziada pradziada,
Ród jego handlował od dziecka.
Miał żonę negocjant, przystojną kobietę,
Z kupieckiej ją pojął rodziny,
Miał żonę przystojną, miał pełną kaletę,
Był tęgim i z grosza i z miny.

Miał córkę negocjant, a dzielnaż to córa,
Zwój rudych nosiła warkoczy,
I w podziw wprawiała jej wdzięczna turniura
I nos jej sokoli i oczy...
I przyrzekł negocjant, że córkę kochaną
Nie zechce przywiązać do sklepu,
Lecz odda ją temu, kto księcia ma miano
I piękny majątek wśród stepu.

A słowo kupieckie jak weksel jest pewne,
Niezmienne jak gwichty lub łokieć
I tylko mógł książe wziąść sklepu królewnę,
I w biały całować paznokieć.
Lecz księcia nie było, a rok szedł za rokiem
I wód już słynęło niemało,
Kupcówna spogląda błyszczącem coś okiem,
I w piersi jej serce zadrgało.

U kupca w kantorze siadywał za stołem
Subjekcik, młodziutkie pacholę,
Miał czarną czuprynę nad białem swem czołem
I lubił zabawki, swawole...
Bywało, czasami zanuci piosenkę,
A śpiewał jak słowik w leszczynie,
A kochał serdecznie kupiecką panienkę
I mówił subjekcje dziewczynie.

Gdy kupiec na giełdzie, on spieszy na górę,
Bukiecik panience doręczy