Azais (Temat do filmu)/Rozdział V

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Lange
Tytuł Azais (Temat do filmu)
Pochodzenie Nowy Tarzan.
Opowiadania wesołe i niewesołe
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1925
Druk Zakłady Graficzne Straszewiczów
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Całe opowiadanie
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Rozdział V.
AZAIS POWRACA.

Bawiła mię ekspansywność tych istot, które, mówiąc nawiasem, nie robiły na mnie wcale wrażenia kobiet. Były to dla mnie jakieś kotki, łasice, wiewiórki, papużki — nie kobiety. Bardzo reservées, a zarazem niezmiernie gadatliwe i ciekawe.
Z drugiej strony — ponieważ kultura wszystko banalizuje, więc i one, przy całym swoim egzotycznym wyglądzie, miały pospolite imiona, jak Nelly, Daisy, Ketty. Berberyjka nosiła imię Jane, i tylko Indjanka zachowała jakby starożytny klejnot imię Sita. Ona też jedna wyznawała swoją rodową religję, gdy wszystkie pozostałe kobiety należały do jakiejś sekty amerykańskiej hyperewangelistów czy coś podobnego.
Jakoż wszystkie pochodziły z Ameryki i były obywatelkami U. S. Wszystkie się tam urodziły i ani Jane nigdy nie była w Berberji, ani Sita w Indjach. Rodzice ich już się tam przenieśli i tam się one wychowały. Poza angielskim nie znały żadnego języka.
Trzy panny — były to siostry przyrodnie — z jednego ojca i różnych matek. Ojciec tych panien, jak mi zaraz pierwszego dnia powiedziały, był to widocznie wielki urwis, który, korzystając z luźnych bardzo praw, dotyczących małżeństwa w Stanach Zjednoczonych, korzystał z tego w ten sposób, że się żenił np. w Stanie Michigan, poczem wyjeżdżał do Illinois albo do Louisiany i tam żenił się z inną osobą. Musiał to widocznie być człowiek działający na kobiety — gdyż liczba jego żon była znaczna i przytem wybierał sobie zawsze panny bardzo bogate. Czy rozmaitość kolorów skóry żon była wynikiem obojętności jego pod tym względem, czy przeciwnie był to skutek wyrafinowanej perwersji lub żądzy coraz innych wrażeń — niewiadomo.
Ojciec tych panien, mając w ręku fortunę danej kobiety, operował nią tak, aby ją potroić: skoro tylko cel był osiągnięty, zwracał żonie posag, jaki otrzymał, zabierał jedno z dzieci i przenosił się do innego stanu. Jedną z jego żon była Berberyjka, córka zamożnego handlarza dywanów w Michigan; córką jej była Nelly, osoba barwy café au lait. Papa rozszedł się z jej matką bardzo dobrze, a jej siostra, właśnie Jane, zajęła się wychowaniem dziewczyny i nigdy jej nie opuściła.
Matka Daisy była Jawanką i typ żółto-skóry w dziecku się zachował, a stara Indjanka była jej ciotką. Nakoniec matką Ketty była kreolka z Florydy, gdzie ojciec jej posiadał wielkie plantacje trzciny cukrowej.
Pominę tu inne liczne żony naszego Sinobrodego, gdyż interesują mnie tylko te, których córki poznałem. Wiem jedynie, że ten Sinobrody majątek swoich żon kolosalnie powiększył i zebrał wcale pokaźną fortunę. Miał już parę miljonów, ale dążył do miljarda.
Okazuje się, że tego Don Juana wszystkie owe panie bardzo lubiły; Berberyjka Jane mówiła o nim zawsze z zachwytem. Podobało się jej to, że ten człowiek umiał tak gładko z każdą kobietą się związać, a potem odłączyć od niej.
— Ale teraz — mówiła mi — to już nie będzie mógł odwiązać się tak od kobiety. Bo teraz to się ożenił z jedną panią z Chicago, ale ta powiedziała, że ślub weźmie tylko w Paryżu, w kościele — i tak wszystko przeprowadziła, że już on sobie nie da rady.
— Cóż to za jedna?
— To jest jakaś biała, polska hrabina. Nie pamiętam nazwiska, bo trudne. Ale mam zapisane.
Rozmawiać nam nie było łatwo, bo te panie mówiły słabo po francusku, a ja słabo po angielsku. Przyjechały tu właśnie, aby ukończyć edukację panien — i prosiły mnie, abym je uczył francuskiego. Chętnie się na to zgodziłem.
Prosiłem o nazwisko, gdyż dotąd go nie znałem.
— Azaïs, 12, rue Bara, 12.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Lange.