Autobiografia Salomona Majmona/Część druga/Rozdział trzeci

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Salomon Majmon
Tytuł Autobiografia Salomona Majmona
Wydawca Józef Gutgeld
Data wyd. 1913
Druk Roman Kaniewski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Leo Belmont
Źródło skany na Commons
Inne Cała część druga
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ TRZECI.


Ciąg dalszy. Wrona ograbiona zostaje z piór, ukradzionych innym ptakom, czyli zaprzeczenie pozytywnych własności Boga.

Rozdział piętnasty jest krótkim wstępem do nauki autora o zaprzeczeniu pozytywnych własności Bóstwa. Wiara — powiada on — polega nie na tem, co się mówi, ale na tem, co sobie wyobraża mówiący, mianowicie, gdy się wierzy, iż przedmiot jest taki, jak się go wyobraża.
„Jeżeli chcesz zadowolnić się tem poprostu, iż sobie odmówisz pewnych prawd, nie racząc w nie wejrzeć — jest to rzecz nader łatwa. Nawet najgłupszy człowiek to potrafi. Jeżeli pragniesz natomiast dosięgnąć wyższych stopni myśli spekulacyjnej i wynieść przekonanie, iż Bóg jest prawdziwą Jednością bez żadnego zgoła złożenia z części — to winieneś wiedzieć o tem, że Bóg nie może posiadać żadnych istotnych atrybutów (t. j. cech, własności, przymiotów). Kto bowiem wierzy, że Bóg jest w prawdzie Jednością, ale jakoby posiadać ma mnóstwo atrybutów, ten tylko powiada: „Bóg to jedność“, wszelako w myślach swoich wyobraża Go sobie, jako wielość. Mniej więcej, jak mówią o Nim chrześcianie: „on jest jeden i potrójny zarazem“, jakgdyby zależało tylko na tem, jak coś wyrażamy, a nie raczej, jak winniśmy sobie to coś wyobrażać. Strzeż się należeć do tych, o których powiedziano: bliski jesteś Jego ustom, ale daleki od Jego wnętrznej istoty; ale staraj się tym być podobny, o których rzeczono: we wnętrzu waszem myślcie na waszem łożu, a na wszelki przypadek milczcie.
Bywają rzeczy, które są widoczne (evident) same przez się, skutkiem czego każdy jednako za prawdziwe je uznaje, a nie wymagają one dowodu; np. są to zasady podstawowe, oraz to, co ujmuje się bezpośredniem wrażeniem zmysłów; lub to, co się do tego zbliża. Skoro jednak fałszywe sądy i w stosunku do nich, nie bacząc na jawną naturę rzeczy, torują sobie drogę, nauczyciele mądrości czują się zniewoleni nawet i owe same przez się jawne prawdy ugruntować za pomocą pewnych zasad. Tak np. Arystoteles dowodzi istnienia ruchu, ponieważ kilku filozofów zaprzeczyło faktowi ruchu. Podobnież, dowodzi on niemożliwości atomów, gdyż niektórzy twierdzą, iż te istnieją.
Podobnie rzecz ma się z poglądem na istotne atrybuty Boskie, acz jest rzeczą jawną, iż atrybut jest czemś po za istotą, a przeto mógłby przystawać do niej tylko w sposób przypadkowy. Jeżeli natomiast zawiera się on w samej Istocie, to będziemy tu mieli tylko powtórzenie wyrażenia (zdanie identyczne) — tak jakgdyby np. ktoś rzekł: człowiek jest to człowiek lub mamy wyjaśnienie wyrazu, jak np. w takiem zdaniu: człowiek jest żyjącą rozumną istotą. Atrybut tego ostatniego rodzaju (gdybyśmy przypuścili, że pojęcie o Bogu może być wyjaśnione) mógłby być Bóstwu przydany; wszelako my odrzucamy takowy właśnie dlatego, że pojęcie o Bogu w rzeczywistości wyjaśnić się nie daje. Co się zaś tyczy pierwszego rodzaju atrybutów, to i ten winien być zaprzeczony w stosunku do Bóstwa, a to z tej zasady, iż byłby po za Jego istotą, czyli byłby przypadkową modyfikacją, co sprzeciwia się konieczności tej istoty i jej prawdziwej jedności.
Niektórzy myśliciele chcieli usunąć tę trudność przez to, iż powiadali: atrybuty Boga nie są ani Jego istotą, ani też nazewnątrz tej istoty. Ale jest to tak, jak gdyby ktoś chciał rzec: pojęcia ogólne (rodzaje i gatunki) istnieją tyleż, co nie istnieją; albo: atom nie znajduje się w przestrzeni, jednak ją zapełnia; albo: człowiek nie działa, ma jednak biegłość w działaniu. Takie twierdzenia możliwe są tylko w słowach, ale nigdy w wyobrażeniu i jeszcze mniej posiadają rzeczywistości po za wyobrażeniem.
Ucieka się tu tylko daremnym wysiłkiem do znalezienia środka między dwiema kontradykcjami.

Rozdział 50-ty traktuje o pięciu rodzajach atrybutów:

1) Kiedy objaśnienie (definicja) przydane jest do wyjaśnianego (definitum), jako atrybut; albo gdy się definiuje rzecz jakąś, np. mówiąc: „człowiek jest to zwierzę rozumne“. Ponieważ jednak każda definicja składa się z określenia rodzaju i ściślejszego gatunku, to zakłada ona z góry pojęcie ściślejszego gatunku, jako coś możliwego samo przez się, a od czego możliwość wyjaśnianej rzeczy zawisła. Tymczasem, Bóg, jako absolutnie możliwa Istota, od której naodwrót — zależy możliwość wszystkich pozostałych istot, nie może być w taki sposób wcale definiowany; przeto atrybut takiego rodzaju nie może być doń stosowany.
2) Kiedy jakieś istotne określenie przykłada się do jakiejś istoty w charakterze atrybutu; kiedy np. mówi się: „człowiek jest istotą rozumną“. Atrybut tego rodzaju może być li tylko złożonej istocie, nigdy zaś Bogu, jako Istocie absolutnie prostej, przydany.
3) Kiedy jakiejś istocie przypisuje się pewną przypadkową modyfikację. (Możliwość przydania wogóle jakiejś cechy, jako atrybutu Boskiego — zaprzeczona została już w punkcie poprzednim). Ale taki atrybut nie może nigdy przysługiwać Bogu, który jest istotą konieczną.
4) Niepodobna również przypisywać Bogu względności lub stosunku, jako atrybutu. Stosunki czasowe lub przestrzenne nie mogą mieć zastosowania do Bóstwa, jako do istoty li tylko intelektualnej. Jego stosunek do świata nie jest także prawdziwym stosunkiem, bo taki ma na względzie rzeczy jednego rodzaju, które tylko przez ów stosunek się różnią. Tak np. pan i sługa są obaj ludźmi, którzy (pozostawiając na uboczu inne czysto indywidualne różnice) różnią się właśnie przez ów wzajemny stosunek do siebie; tymczasem Bóg nie ma nic wspólnego z innemi istotami. Nawet jego egzystencja nie jest tego rodzaju, co nasza, bowiem istnienie Boga jest konieczne, gdy u innych istot jest ono tylko przypadkowe.
5) Gdy przyczynie przydaje się działanie, jako atrybut. (Np. prawa Solona, miasto Dawida). Tego rodzaju atrybuty, które-ć zresztą istotę samą pozostawiają nieokreśloną, mogą być z prawa przydawane Bogu.

W następnym zaraz rozdziale dowodzi Majmonides, że różnorodne działania nie nakazują bynajmniej przypuszczać z góry różnorodności działającej przyczyny. Toć np. słońce pewne rzeczy roztapia, inne zatwardza, gotuje, przepala, wybiela, czerni i t. d. Otóż wszelkie atrybuty, które przypisywane są Bogu w pismach proroków, powinny być rozpatrywane, jako atrybuty tego piątego rodzaju.

W rozdziale 57-ym wskazuje autor, że nie powinno się Bogu nawet egzystencyj przypisywać w tym charakterze, jak to się zwykle czyni w stosunku do wszystkich rzeczy; bowiem istnienie Boga, jako istoty koniecznej, już zawiera się w Jego Istocie, a zatem nie powinno być przydawane mu dopiero, jako atrybut. Bóg zatem istnieje bez istnienia (Gott existirt also ohne existenz) — i w ten sam sposób opatrzony jest wszystkiemi innemi przymiotami.
W następnym rozdziale zachodzi Majmonides jeszcze dalej i pokazuje, że co do Boga mogą używać się tylko zaprzeczenia zaprzeczeń w charakterze atrybutów. (Ztąd widać, że pojęcie naszego autora o Bogu jest takie same, jakie w nowych czasach Kartezjusz i Leibnitz położyli a priori w podstawie swego dowodzenia istności Boga; mianowicie gdy przyjęli dlań pojęcie najrealniejszej Istoty, lub realności wogóle z negacją wszelkich ograniczeń).
Pokazuje on dalej, jak przez takie podwójne zaprzeczenia możnaby coraz bardziej zbliżać się do poznania Boga. Wszyscy filozofowie powiadają w jeden głos: Doskonałość Boga góruje po nad naszem poznaniem: staje się on dzięki swojej jasności ciemnym dla nas. Jeszcze wznioślej wyraża się w tej mierze psalmista: Milczenie jest pochwalą Tobie.
Wreszcie przytacza autor jeszcze pewien, będący w harmonii z tem ustęp z talmudu: pewnego razu stanął ktoś przed Rabbim Chaniną, aby się pomodlić, i rozpoczął modlitwę swoją następującemi wyrazy: Ty, wielki, mocny, straszny, wzniosły i wspaniały Boże! Ale rabi Chanina przerwał mu i rzekł: „Czyliż już skończyłeś ze wznoszeniem pochwał na cześć Boga? A toć-że nawet trzech pierwszych (wielki, mocny, straszny), nie ośmielilibyśmy się używać, gdyby nie posługiwał się niemi sam Mojżesz i gdyby mężowie Wielkiego Koncyljum nie byli wprowadzili ich do swoich modlitewnych formuł; ty zaś oto ośmielasz się posługiwać daleko większą ich liczbą! Jest to tak, jakgdyby ktoś króla, co w skarbcu swoim posiada wiele milionów sztuk złota, zechciał wysławić tyluż sztukami srebra. Taka chwała byłaby w istocie tylko bogacza owego poniżeniem.“
Majmonides popada tutaj w zapał i z żarem występuje przeciwko wybujałości formuł modlitewnych, któremi ludzie usiłują Bogu pochlebić i poruszyć Go — i kończy rozdział uwagą o porównaniu rabbi Chaniny. Nie chodzi w niem o to, iż ktoś chciałby króla, posiadającego w skarbcu mnóstwo sztuk złota, wychwalać z powodu paru setek z całej masy. Tylko wówczas — mówi on — porównanie owo byłoby odpowiedniem, gdyby zalety doskonałości Boskiej były tego samego rodzaju, co nasze, i tylko co do stopnia różniły się między sobą; ale to nie ma miejsca w danym wypadku, gdy wszelakie porównanie boskich i ludzkich doskonałości jest niemożliwe. Już Salomon daje nam naukę, odpowiadającą temu poglądowi, gdy powiada: Bóg jest na niebie (na ogromnej wysokości, po nad nami), ty zaś na ziemi, a dlatego słowa twoje (o Bogu) winny być nieliczne.
W rozdziale następnym autor dowodzi, że o tym, który nadaje Bogu przymioty pozytywne, nie należy mówić, iż posiada on błędne pojęcie o Bogu, ale że nie ma wogóle żadnego o Bogu pojęcia. Gdyby bowiem ktoś, słysząc o słoniu, chciał wyrobić sobie o nim np. takie pojęcie: „jest to zwierzę wodne, o ciele przezroczystem, mające tylko jedną nogę i troje skrzydeł, szeroką twarz i kształt ludzki, czasami mówiące, jak człowiek, latające, jak ptak, pływające, jak ryba“, — to o tak wyobrażającym sobie nie mogliśmy przecie rzec, iż ma on o słoniu nietrafne pojęcie, lecz że wogóle żadnego nie ma o nim pojęcia; gdyż tego rodzaju wyobrażenie jest poprostu zmyślone i rzeczywistość jego jest tylko problematyczną.
Bóg jest istotą konieczną, nie może tedy posiadać żadnych atrybutów po za swoją istotą, gdyż wówczas byłby ze względu na nie zależny od czegoś po za sobą. Gdy tedy ktoś mówi: „Bóg jest istotą konieczną, która posiada pewne atrybuty (przymioty)” — to nie można rzec o nim, iż ma on tylko niesłuszne, ale raczej, iż żadnego nie ma pojęcia o Bogu. Jego pojęcie w tym wypadku jest nie tylko wątpliwem co do rzeczywistości ale — zupełnie falszywem zmyśleniem.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Salomon Majmon i tłumacza: Leopold Blumental.