Jam stworzenie twe wyrodne, Świętych oczu twych niegodne, Twój Majestat nieskończony, Przed którym klękają Trony, Obraziłem!
Nie śmiem oczu podnieść z publikanem,
Ale sprawa z bardzo dobrym panem; Skoro w oczach łzy obaczy, Wszystko mi darować raczy; Lecz ztąd w sercu większa rana, Żem tak łaskawego Pana, Śmiał obrazić!
Kto da oczom łez obfite rzeki!
Trzeba bowiem płakać całe wieki; Żem wiecznego Boga mego Za moment czegoś marnego, Ja grzesznik zapamiętały, Pana wiekuistej chwały, Śmiał znieważyć!
Nędzny prochu! na coś się odważył?
Stwórcęś swego haniebnie znieważył; Wieszli co jest grzech przeklęty? Słuchaj co rzekł Paweł święty:
Każde przestępstwo mandatu, Jest zniewagą Majestatu Najwyższego!
Bym był zepchnion na bezdno piekielne,
I tam gorzał za grzechy śmiertelne, Całą wieczność gorząc srodze, Już tej krzywdy nie nadgrodzę, Chyba że mi sam daruje, Na wieki nie powetuje, Tej zniewagi!
O! nad wieczność i ogień piekielny,
Straszliwszyś mi jest grzechu śmiertelny! Zadość tobie nie uczynię, W owej ognistej dolinie, Chyba dla krwi Syna swego, Odpuści dług grzechu mego, Bóg łaskawy!
Jakoż ufam, że mój grzech wyznany,
Przez najświętsze Jezu twoje rany, Zgładzisz z dobroci twej wiecznie, Gdy za niego, ach serdecznie! Płakać będę z wielkim wstydem, Mówiąc pokornie z Dawidem: Ach zgrzeszylem!
Tekst lub tłumaczenie polskie jest własnością publiczną (public domain), ponieważ prawa autorskie do niego wygasły (expired copyright).