Dziecię konało — rodzice oboje
Klęczeli obok, i łkając mówili
Pacierz za konających. — Wtém łez zdroje
Trysły z ócz dziecka; i w téj saméj chwili
Głos, słowa z głębi serca matczynego,
Potężne prawdy i boleści echem,
Zabrzmiały: „Nie płacz, dziecko! nie ma czego!“ — I dziecię skonało z uśmiechem.
Czy że ostatni raz jeszcze w swém uchu Głos matki poczuło znów?
Czy Aniół śmierci dał mu pojąć w duchu Myśl tych matczynych słów?
„Nie płacz, dziecko! nie ma czego! Ojciec bierze cię.
Tam już, tam cię z łona Jego Śmierć nie porwie, nie!