Przejdź do zawartości

Upiór opery/XI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Gaston Leroux
Tytuł Upiór opery
Wydawca E. Wende i S-ka
Data wyd. 1926
Druk Drukarnia Leona Nowaka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Le fantôme de l'Opéra
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XI
TRZEBA ZAPOMNIEĆ IMIĘ „TAJEMNEGO GŁOSU

Nazajutrz rano Raul udał się do mieszkania pani Valerius i zaraz na progu olśniony został nieoczekiwanym widokiem...
Na niskim stołeczku, przy fotelu staruszki, siedziała Krystyna, robiąc koronkę. Łagodny uśmiech zdobił jej świeże usta, a oczy jasne i pogodne wznosiła co chwilę na swoją opiekunkę. Niezdrowa bladość i ciemne obwódki, świadczące o przebytych cierpieniach, znikły zupełnie z jej delikatnej twarzy. Gdyby nie lekki cień smutku, przebiegający niekiedy po jej czole, Raul nie rozpoznałby w dzisiejszej Krystynie tragicznej i tajemniczej postaci z balu Opery.
Powstała na jego widok i na pozór spokojna, podała mu rękę. Raul osłupiały oczom swoim nie wierzył.
„No i cóż, panie de Chagny? — zawołała pani Valerius. — Nie poznajesz naszej Krystyny? Widzisz, Anioł muzyki zwrócił nam ją.
„Mamo — przerwała gwałtownie młoda dziewczyna, — przyrzekłaś mi, że więcej o nim mówić nie będziemy. Wiesz przecie, że on nie istnieje“.
„Ależ, moje dziecko, był przecież twoim nauczycielem przez trzy miesiące“?
„Ale mówiłam ci mamo, że nadejdzie dzień, w którym ci wszystko wytłumaczę, a ty obiecałaś nie pytać mnie o nic“.
„Gdybym chociaż miała pewność, że mnie więcej nie opuścisz,“ — westchnęła staruszka.
„Mamo, nie mówmy o tych rzeczach, które nie interesują pana de Chagny“.
„Przeciwnie, pani się myli, — zaoponował Raul. — Wszystko, co jej dotyczy, interesuje mnie bardzo. I teraz nie będę ukrywał mojej radości z odnalezienia cię tutaj, Krystyno; po tem co zaszło między nami wczoraj, zaklinam cię, nie ukrywaj nic przede mną i przed panią Valerius, bo inaczej padniesz ofiarą jakiegoś piekielnego podstępu i wyrachowania“.
„Co to znaczy? — zawołała staruszka, niespokojnie poruszając się na fotelu.
Czy Krystynie grozi jakie niebezpieczeństwo?
„Tak pani, — oświadczył odważnie Raul, udając że nie widzi ostrzegawczych znaków Krystyny. — Jakiś nędznik nadużywa dobrej wiary i woli Krystyny“.
„Nędznik nadużywa dobrej wiary i woli Krystyny“ — powtórzyła wylękniona staruszka.
„Ten, który się jej przedstawił jako Anioł muzyki...“
„Nie wierz mu mamo! Nie wierz mu!“ — błagała młoda dziewczyna, obejmując ramionami drżącą, wzruszoną p. Valerius i starając się ją uspokoić pieszczotami.
„Mój Boże! — jęczała staruszka, — Krystyno, wytłumacz się, powiedz! Przyrzeknij chociaż, że nigdy mnie nie opuścisz!...“
Krystyna milczała.
„Przyrzeknij chociaż, że nigdy nie opuścisz p. Valerius, — powtórzył Raul z mocą. — Jest to jedyna obietnica, która uspokoić nas może. Jeżeli zadość uczynisz tej prośbie, nie wspomnimy wzamian więcej o smutnej tej sprawie“.
„Jest to przyrzeczenie, którego dać nie mogę, — odpowiedziała dumnie Krystyna. — Jestem wolną, panie de Chagny i nikomu z czynności moich sprawy zdawać nie potrzebuję. Jeden tylko człowiek na świecie mógłby otrzymać to prawo: mąż mój, a ja nigdy za mąż nie wyjdę!“
Mówiąc to wyciągnęła nagłym ruchem rękę w stronę Raula. W jednej chwili bladość pokryła twarz młodego wicehrabiego. Na palcu Krystyny dostrzegł błyszczącą, złotą obrączkę.
„Nie masz męża, a jednak nosisz obrączkę“, — rzekł z goryczą i usiłował pochwycić rękę Krystyny, ale wyrwała mu ją gwałtownie.
„To jest podarunek“, — wyszeptała cicho, czerwieniąc się silnie.
„Krystyno! Skoro nie masz męża, obrączkę tę mógł ci dać tylko ten, który pragnie nim zostać — zawołał Raul. — Więc w jakim celu oszukujesz nas dalej? Ta obrączka jest znakiem odebranego i danego przyrzeczenia“.
„To samo jej już mówiłem, — rzekła p. Valerius.
„I co pani odpowiedziała?“
„To co chciałam!.. — wybuchnęła gwałtownie Krystyna. — Czy nie znajduje pan, że to badanie trwa już za długo?“
Raul przeląkł się, że młoda dziewczyna wyrzeknie słowa, które rozdzielą ich na zawsze.
„Wybacz mi Krystyno, że w ten sposób do ciebie się zwróciłem — wyrzekł wzruszony — ale wiesz, jakie uczciwe i szczere uczucia żywię dla ciebie i to może poczęści upoważnić mnie do zajmowania się tobą. Ale to co widziałem...“
„I cóż takiego pan widział?“ — zapytała Krystyna.
„Widziałem twoją niezwykłą ekstazę na dźwięk głosu, wychodzącego z poza ściany, czy też z pokoju obok, albo z korytarza. I to twoje zapomnienie się przeraża mnie najwięcej. Zdajesz sobie jednak sprawę, że jesteś oszukiwana, bo zaprzeczyłaś istnieniu Anioła muzyki“.
„A więc dlaczego poszłaś za tym człowiekiem Krystyno? Dlaczego twarz twoja wyrażała nieziemską radość i upojenie, gdy słuchałaś tego szatańskiego śpiewu? Krystyno, na pamięć ojca twojego zaklinam cię, powiedz mi, kim jest ten tajemniczy śpiewak? Jak się nazywa ten człowiek, który miał śmiałość włożyć ci na palec złotą obrączkę!?“
„Panie de Chagny, — odpowiedziała zimno młoda dziewczyna, — tego nie dowiesz się nigdy!“
„A jeżeli ona kocha go?... — dodała wyniośle pani Valerius, która nagle stanęła po stronie Krystyny, widząc z jaką niechęcią ta odwróciła się od Raula. — Zdaje mi się, że to pana nie powinno obchodzić!...“
„Niestety, — szepnął pokornie Raul, ze łzami w oczach. — Myślę, że rzeczy wiście Krystyna kocha tego człowieka. Jednakże nie to przeświadczenie czyni mnie tak nieszczęśliwym, lecz przekonanie, że w niegodne ręce serce swoje oddała“.
„Sąd o tem niech pan mnie pozostawi“, — odparła Krystyna, patrząc ze wzburzeniem prosto w twarz Raulowi“.
„Jeżeli ktoś przybiera tak romantyczne pozory by zyskać względy młodej dziewczyny... potrzeba, żeby mężczyzna był podłym, a dziewczyna bardzo naiwną...“
„Raulu! Dlaczego potępiasz człowieka, którego nigdy nie widziałeś, którego nie znasz?“
„Znane mi jest w każdym razie imię jego, które tak ukrywasz przede mną. Twój „Anioł muzyki“ ma na imię Eryki...“
„Już drugi raz podsłuchujesz pod drzwiami, panie de Chagny!“ — odrzekła, blednąc, Krystyna.
„Nie byłem za drzwiami! Byłem w twoim buduarze, obok garderoby...“
„Nieszczęśliwy! — jęknęła z niezwykłem przerażeniem dziewczyna. — Więc dobrowolnie szukasz śmieci!..“
„Może!..“
Słowo to wymówione było z taką rozpaczą i miłością, że łzy współczucia zabłysły w oczach Krystyny. Ujęła przyjaciela za rękę i, patrząc mu serdecznie w oczy, rzekła łagodnie:
„Raulu! Należy zapomnieć o tem nieszczęsnem imieniu i nigdy więcej nie wspominać o niem, ani o głosie mężczyzny, posłyszanym w mojej garderobie“.
„Jakąż straszną tajemnicę ukrywasz przede mną?“
„O! tak! straszną! niema chyba straszniejszej na ziemi!... Ale przysięgnij mi, — nalegała Krystyna, — przysięgnij, że nigdy nie wejdziesz do mojej garderoby, bez mojego wezwania“.
„A przyrzekasz mi, Krystyno, że mię niekiedy zawezwiesz?“
„Przyrzekam. Nastąpi to nawet jutro“.
„W takim razie przysięgam, że zastosuję się do wszystkich twych życzeń“ — Ucałował jej ręce i odszedł, przeklinając Eryka i obiecując sobie być cierpliwym.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Gaston Leroux i tłumacza: anonimowy.