Przejdź do zawartości

Strona:Zdzisław Kamiński - W królestwie nocy.pdf/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tego pragnie; musieli z pewnością dojrzeć ten cel, który mu jak gwiazda jasna przewodnia wśród ciężkiej pracy przyświecał.
Karwicki był górnikiem: ciałem i duszą. Wstawał o świcie i przed świtem, zrywał się na pierwszy odgłos sygnałowego dzwonka, który donośnem, szerokiem echem z wieży szybu Jutrzenki“ o wczesnej godzinie wzywał do pracy. Narzucał wtedy kitel czarny, brał laskę z kagankiem i szedł pospiesznym krokiem ku szybowi, ażeby z pośród migocących w około, zdążających ku temu samemu celowi lampek górniczych, które w czasie poranków ciemnych i mglistych zdawały się być rojem gwiazd spadłych na ziemię — najpierw stanąć u mety. Był też prawie zawsze pierwszy na posterunku, t. j. w ordynacyjnej izbie robotniczej szybu, gdzie po wydaniu rozporządzeń wraz z robotnikami klękał do wspólnej modlitwy przed ołtarzykiem szybowym. Karwicki nie czynił tego dla zachowania pozorów, dla przypodobania się ludziom: był szczerze i prawdziwie pobożny i przed rozpoczęciem tej pracy, pełnej grozy, w głębokich podziemiach, gdzie nikt niebezpieczeństwa przewidzieć nie zdoła, polecał się Boskiej Opiece. Często po odmówieniu modlitw sam intonował pieśń: Serdeczna Matko, Opiekunko ludzi — i przy śpiewie tej pieśni zjeżdżał wraz z robotnikami w szybu głębinę. Serdeczna Matko — śpiewał szyb cały. Jak gdyby z jednej potężnej piersi szły z początku rozgłośne tony z gardzieli szybowej, ni to z otworu trąby Archanioła, później stawały się coraz cichsze, coraz bardziej przygłuszone, jak głos tłumiony sordiną, aż do momentu, w którym ostatnie: Szczęśliwy kto się do Matki uciecze — słabem tylko echem wznosiło się ku górze, ku światłu