Strona:Zdzisław Kamiński - W królestwie nocy.pdf/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rewicz nie słyszał już słów ostatnich, wzniósł dłonie w górę, jakby chciał uszy sobie zatkać, podskoczył potem ku drzwiom mieszkania i zatrzasnął je za sobą.
Goldfinger pokiwał głową, jak człowiek, który daje znać, że kogoś zrozumieć nie może i wolnym krokiem biuro opuścił.
Gdy Rewicz na drugi dzień wrócił z inspekcyi kopalń do domu, powiedziała mu żona, że Janka jest słaba. Dziecko od kilku dni nie miało humoru i skarżyło się na cierpienie wewnętrzne, którego jak zwykle u dzieci zlokalizować nie mogło. Wezwany doktor przez dłuższy czas nie mógł dać sobie rady z trudną dyagnozą, aż gdy cierpienia i bole dziecka zaczynały się potęgować z każdą niemal godziną — zawyrokował, że jestto prawdopodobnie zapalenie kiszek i że może się okazać potrzebne zrobienie operacyi, do czego jednak koniecznie specyalistę wezwać należy.
— Specyalistę!
To słowo przedstawiało dla Rewicza wydatek co najmniej setki guldenów, których nie miał i których nigdzie pożyczyć nie mógł A ta jego Janeczka droga, dzieciak jego najmilszy, pociecha życia, osłoda, wije się na łóżku w okropnych męczarniach i czeka zmiłowania Bożego.
— Co począć? co tu począć? Już nie ból, ale rozpacz wyciągała po niego straszne swe szpony. Patrzył na żonę, która z szklanemi oczyma, blada jak cień siedziała przy łóżku dziecka i zdawało mu się, że ona i on zmysły postradają.
W tej chwili usłyszał w pokoju kancelaryjnym głuche stąpanie. Otworzył drzwi i spojrzał do wnętrza. Na białem tle drzwi w półmroku wieczoru odcinała się mocno ostra sylwetka Goldfingera. Przez szparę