Strona:Zdzisław Kamiński - W królestwie nocy.pdf/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

robić interesów i nabywać od nich preciozów? Panie Rewicz — rzekł z naciskiem — takie postępowanie bardzo, bardzo źle pana kwalifikuje.
Po skończeniu wizytacyi wpadł do Rewicza naczelnik urzędu, który go ogromnie lubił.
— Coś pan narobił? coś pan najlepszego urządził?!
— Nic, powiedziałem tylko prawdę.
— A niech pana dyabli wezmą z pańską prawdą, ona pana zabije.
— Czy w tem co uczyniłem, jest co złego?
— Nie ma nic, ale przepis jest przepisem i tego się wszyscy trzymać muszą. I cóż panu szkodziło powtórzyć — to co panu poddałem, że medalik jest rodzinną pamiątką. Dyrektor byłby przyjął takie wytłómaczenie, bo to nie jest żadnem przestępstwem, jest rzeczą ogólnie przyjętą, a w ten sposób, w imię prawdy zarznąłeś się u nas z kretesem.
I znowu Rewicz musiał rozglądać się za posadą.
Otrzymał ją tym razem przy urzędzie okręgowym górniczym. Był to pierwszy kreowany w tych stronach urząd rewirowy, umyślnie dla kontroli ze strony rządu, odbudowy nowo powstałej gałęzi przemysłu górniczego: nafty i wosku ziemnego.
Stosunków, jakie tu panowały, żadne absolutnie pióro opisać nie jest w stanie. Była to gospodarka rabunkowa, tak okropna, że nikt dziś pojęcia mieć o tem nie może. Odkrywszy w zakupionym terenie pokład nafty, lub wosku ziemnego, rzucali się właściciele, tknięci febrą rychłego wzbogacenia nazwaną dobrze: febrą naftową i woskową, na znaleziony przez siebie skarb i za każdą cenę z zupełną ignorancyą ludzkiego życia starali się ten skarb, który ni to kamień filozoficzny w krótkim czasie dawał im złoto wy-