Strona:Zawisza Czarny cz.I.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ZAWISZA.

Wilki.

HANKA.

O nie! Ozróźnicie
Do razu wilcy głos. To som upiory
Łakome na krew ludzkom. Stryk Jemioła,
Co za leśnego jest u pana z Góry,
Nieroz je widział.

ZAWISZA.

A to się kościoła
Nieboją one czarty?

HANKA.

Kościół stoi
Zamknięty, zreśtom ino cort się boi
Kościoła; inksy duch, to tak jak ludzie,
I do kościoła nawet kie chce, pudzie.

ZAWISZA.

Poszłabyś teraz tam w tę puszczę ciemną?

HANKA.

Coby mię wilk zjod, abo złe porwało?
Nie posłabym tam zanic!

ZAWISZA.

No, a ze mną?

HANKA.

E, i wos panie na tę puscę mało,
Chocieście tacy, jak pół dębu. Ale
Spać się wom nie chce?

ZAWISZA.

Nie. Tak miło mi tu,
Kiedy się patrzę tam na owe dale
Zasiane zbożem; kiedy z wieży szczytu