Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bohater ten powziął był na nieszczęście pana Kryspina taki sam plan co do dworku przedmiejskiego. A miał on jeszcze w tém nad panem Kryspinem przewagę, że będąc na miejscu, mógł swobodnie śledzić postępy angielskiego świdra i w miarę tego moderować swoje zapędy, albo je przyspieszać.
Był to nieprzyjaciel niebardzo bezpieczny. Wprawdzie Marya nie okazywała mu zbyt wielkiéj sympatyi, ale za mało idealny pan Kryspin, cenił wyżéj korzyści rzeczywiste nad urojone mrzonki serca kobiecego.
A takie korzyści właśnie posiadał jego adwersarz.
Potrzeba było te korzyści czém zrównoważyć.
Pan Michał miał zwyczaj, że co drugi lub trzeci dzień zawiadamiał telegrafem familią swoję o postępie swoich robót. Miał on jeszcze w tém i ten cel ukryty, że przez podobne biuletyny utrzymywał wierzycieli swoich w ustawiczném naprężeniu i wyczekiwaniu.
Pan Kryspin wiedział o tych telegramach i postanowił z nich korzystać. W tym celu zaprzyjaźnił się z naczelnikiem stacyi i często go odwiedzał. Siedząc w kancelaryi po całych godzinach, przysłuchiwał się pukaninie telegrafu i jako amator niby, wypytywał telegrafistę to o tę, to o owę depeszę.
Tym sposobem wiedział pan Kryspin zawsze o postępach angielskiego świdra i według tego regulował zachowanie się względem Maryi. Zdawało mu się, że rywala swego teraz o całe niebo wyprzedził.
Tymczasem wydarzyła się rzecz, o którą niewiedzieć czy telegrafistę posądzać, czy też mniemanego rywala, który grywając w teatrach amatorskich mógł łatwo za-