Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzyła tam żyły — nafty, a cichy zakącik kraju stał się teatrem najazdu różnorakich spekulantów.
I liczni przybysze z najodleglejszych stron zbiegli się tutaj z trawiącą gorączką wzbogacenia się. Co tylko goniło po świecie za miłym groszem, co szukało szczęścia czy raczéj pieniędzy w hazardownych grach i przedsiębiorstwach, wszystko zeszło się tutaj jakby na komendę.
I dziwną fizyognomię przybrał ten zakątek kraju. Dawni mieszkańcy ustąpili gorączkowéj organizacyi przybyszów.
Wydziedziczono ich różnemi sposobami z ziemi ojczystéj, o któréj mniemano, że kryje w sobie jeziora nafty! Rozeszli się i... osłupieli, a ziemia opanowana przez innych ruchliwych ludzi, przybierała z każdym dniem, z każdą godziną inną fizyognomię.
Prędki sposób wzbogacenia się ma zawsze bardzo wielu wyznawców.
Czy to gra hazardowna, czy giełda, czy banki, czy koleje żelazne, wszystko nęci tłumy tych, którzy powolnéj a systematycznéj pracy nie lubią, owéj pracy, którą stoi cała przyroda, którą stoją społeczeństwa i narody.
Najcharakterystyczniejszą jest początkowa eksploatacya tych łatwych korzyści. Zanim ona z czasem w pewien system pracy przejdzie, jest tylko rozbojem i rabunkiem.
A takim rozbojem i rabunkiem była i jest prawie jeszcze do dzisiaj eksploatacya nafty w Galicyi. Nie było tam ani mowy o nagromadzeniu jakich znacznych