Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przynajmniéj mam emocye.
— Masz słuszność. Czémże dzisiaj panna bez wyraźnego posagu?
— Czasy te minęły gdzie brano pannę z jakąś tam sperandą!
— Dzisiaj — nie wyrzeczono jeszcze tylko tego słowa otwarcie — sprawa ożenienia się jest tak dobrze sprawcą kupna i sprzedaży, jak każda inna sprawa.
Tak i podobnie mówiono o pannie Maryi w całym powiecie.
Sytuacya Maryi była w saméj rzeczy orginalną.
Ojciec jéj miał małą górską wioskę niedaleko Borysławia.
W tak bezpośrednim sąsiedztwie téj Kalifornii galicyjskiéj, uległ i on też téj zarażającéj atmosferze, jakiéj ulegli najdalsi całego kraju mieszkańcy. I nic dziwnego, bo zaraza to jest dziwna i prawie niewytłómaczona.
Ktokolwiek znał kiedyś Borysław i cały otaczający go pas podgórski, ktokolwiek przejeżdżając tamtędy widział tych poczciwych, twardo pracujących mieszkańców i w jaśniejszéj chwili życia z nimi kawałek chleba rozłamał — ten nie poznałby dzisiaj ani téj ziemi z czasów różnych konfederacyj klasycznéj, ani nie ujrzałby tych dawnych, spokojnych mieszkańców, którzy odcięci górami od dolin rozleglejszych, wyglądali z upragnieniem przez okna małych dworków swoich błędnego gościa, któryby nawiedziwszy ich urozmaicił im jednostajny bieg życia...
Dzisiaj wszystko się tam zmieniło. Ziemia otwo-