Strona:Włodzimierz Bzowski - Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzie czas, że świat należycie je oceni, głowę swoją przed nimi pochyli i po wzory z naszej przeszłości sięgnie.
To nie są samochwalcze słowa. Najświatlejsi badacze dziejów dziś, kiedy imię Polski wypłynęło z całą siłą na widownię świata, przyznają nam to, bo już nietylko wolno, ale i trzeba mówić o Polsce głośno i sprawiedliwie.
Przodując niejednokrotnie dawniej, w ostatniem stuleciu pod wielu względami zostaliśmy w tyle. Już na to sobie poprzez nasze głowy podano dłonie, radaby dusza do raju, cóż robić, nie puszczają. W drugiej połowie ubiegłego stulecia, wskutek rozmaitych wynalazków i postępu nauk, ogromnie rozwinęło się życie gospodarcze narodów—przemysł, rolnictwo i handel. Nam na drodze rozwoju stawały różne przeszkody—i wynik był ten, że zostaliśmy bardzo w tyle poza innymi narodami. Będziemy musieli wiele odrobić.
Ludność Polski wzrasta szybko, prędzej niż w innych krajach; „polskie króliki” tak się mnożyły w zaborze pruskim, że sobie Niemcy rady dać nie mogli. I w Królestwie, w ciągu stulecia, gdzie był jeden mieszkaniec, znalazło się „prawie” czterech. Warszawa przed 80 laty miała zaledwie siódmą część tej ludności, co obecnie; w tym samym czasie zaledwie dziesiąta część ludności mieszkała w miastach: obecnie już w Królestwie trzecia część ludności mieszka w miastach. Wszyscy muszą znaleźć robotę i wyżyć—i czemś się przyczynić do ogólnej pracy narodowej. Rozwój pracy gospodarczej będzie dla Polski koniecznością. Dość tułactwa po cudzym chlebie, często jakże gorzkim