Strona:Szaori i Rapsody Arabskie w Egipcie.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
244

wnemi żalem usty opowiedziana, wzruszyła dzikiego syna pustyni, który się żywo zajął jéj losem i wychowaniem jéj dziecięcia, niewinnego sprawcy jéj boleści. Uprzykrzyło się wreszcie losom znęcać nad nieszczęśliwą. Syn jéj, wychowany wraz z dwoma synami swego przybranego ojca, rósł w silnego i walecznego młodzieńca. Wkrótce stał on się postrachem swych rówienników, dla Araba jeden z największych powodów dumy. Spółeczeństwo wyznawców proroka nie zna szczytnego przykazania miłości, które tak nieskończenie uszlachetniło duchowo wiernych Chrystusowych. Nieokiełznane zgoła religijnego nakazu hamulcem, wszystkie dzikie ludzkiego jestestwa namiętności rozwijają się bujnie i swobodnie w piersi Araba i wraz z krwią gorącą krążą we wszystkich arteryach jego wolnego serca. Z gniewem, nienawiścią, zemstą, które jeżeli i nasze niestety serca wzbierają, to przecież do wstydnych i nieszlachetnych liczą się popędów, nie tai się Arab wcale, ani ich się bynajmniéj nie wstydzi. Dziecię natury, wszystkie przyrodzone uczucia i namiętności uważa za godziwe, a nieznając słodyczy przebaczenia woli być czczonym, niż kochanym. Do najwyższych pochwał, jakie swym bohaterom oddają epiczni poeci Wschodu należy orzeczenie, iż byli nieubłagani, srodzy i okrutni, i nasz więc Barakat zyskuje niezmiernie w umyśle słuchaczy, gdy o nim Szaer powie, iż był jako jadowita żmija lub jako nieszczęście. Tu więc między innemi, w chwili gdy się bohater z niemowlęcia staje młodzieńcem, otwiera się dla opowiadacza szerokie i wdzięczne pole tworzenia coraz to nowszych dowodów dzielności i nieustraszonego męztwa. Barakat już chłopięciem zabija nauczyciela swego, niesprawiedliwie obchodzącego się z współuczniami jego, poskramia najdziksze konie, znosi nieznane dojrzałym mężom trudy i mozoły, a jednając sobie coraz większe uwielbienie i poszanowanie rówienników, staje się, mimo niezaprzeczone a naturalne prawa synów Emira Fadla, rzeczywistym i właściwym przywódzcą szczepu ządzonego przez jego przybranego ojca. Razu pewnego przyszedłszy do niego zrana, pozdrowił go jak zwykle imieniem ojca. Witaj mój synu, odpowiedział Emir Fadl, i więcéj niż synu. Odpowiedź ta uderzyła Barakata. Pobiegł więc bez zwłoki do matki i zażądał od niéj wyjaśnienia ktoby rzeczywiście był jego ojcem. Khadra, która nigdy nie mogła przeboleć krzywdzącego podejrzenia, które było powodem nieszczęścia całego jéj życia, czekała dawno na podobne ze strony syna zapytanie, i wcześnie przygotowała odpowiedź. Powiedziała Barakatowi, iż jest synem brata swego przybranego ojca Emira Fadla, który poległ z ręki nieprzyjaciela, a tym nieprzyjacielem był Emir Risk, wódz szczepu Beni Hilal. Tak mściwa kobieta oddawała życie ojca na pastwę zemsty nieznającego go syna. Odtąd rzeczywiście jedyném pragnieniem burzliwego młodzieńca było, aby spotkać się orężnie z mniemanym zabójcą ojca. Słyszał on wiele o Emirze Risku, głośną bowiem była jego sława a wielkie panowanie, chęć więc poskromienia tak mężnego rycerza żywiła w piersi Barakata, wraz z pragnieniem zemsty synowskiéj, krwawą, namiętną nienawiść ku własnemu nieznanemu ojcu. Wcześnie więc zaczął wprawiać się