Strona:Szaori i Rapsody Arabskie w Egipcie.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
243

namiot z licznym przyjaciółek i powiernic orszakiem ujrzała nagle nieznanego czarnego ptaka, który na gwarne stado rozmaitego kształtu i barwy ptaków napadłszy, wszystkie po zaciętéj pozabijał walce. Niezwykły ten widok uderzył żonę Emira. Przywykła, jak wszystkie dzieci Wschodu żyć z naturą, i ze zajęciem śledzić najmniejszych żyjątek istnienie, nie mogła być obojętnym świadkiem ptasiéj walki. Waleczność czarnego ptaka ujęła jéj wchodnią, na wszelkie męstwa objawy czułą i wraźliwą duszę, a jego ostateczne zwycięztwo, dziwnym myśl jéj natchnęło kaprysem. O Boże, zawołała z pobożnem zaklęciem, spraw, abym urodziła syna, któryby był tak walecznym między ludźmi, jak ten ptak między skrzydlatemi towarzyszami swemi, chociażby mu nawet tak czarnym jak on być przyszło. Nadeszła nareszcie upragniona przez Emira chwila, Khadra powiła dziecię płci męzkiéj. Jest to właśnie bohater powieści Abu-Said, zwykle Barakatem zwany. Wiadomość ta zmazała w duszy ojca wszystkie przykre dawnych zawodów wspomnienia; upojony radością, oddał się wraz z przyjacioły hucznym ucztom i biesiadom. Sześć dni trwały nieprzerwane, pod gościnnym namiotem szczęśliwego ojca biesiady, aż nareszcie dnia siódmego, podług uświęconego wiekiem zwyczaju nowonarodzone dziecię zgromadzonym gościom przedstawić wypadało. Zaufana niewolnica wniosła na srebrnéj tacy w grono biesiadujących młodą nadzieję mężnego Beni Hilal szczepu, pokrytą cennym pokrowcem. Już niejeden z obecnych złożył na tacy obok niemowlęcia swe nukut, to jest używany w takich razach, najczęściéj pieniężny podarunek, gdy nareszcie jeden z ciekawszych szeików uniósł zasłonę, pokrywającą wątłe ciałko dziecięcia, i spuścił ją natychmiast pospiesznie, ale z okrzykiem grozy i przerażenia. Dziecię było czarne. Pomimo tak wyraźnego, jak się wszystkim zdawało dowodu niewierności, niechciał Emir Risk przystać na odepchnięcie ukochanéj żony, dopiero wyrzutom szeików całego szczepu, upatrujących w urodzeniu się czarnego syna hańbę dla całego plemienia Ben-Hilal musiała ustąpić czułość małżeńska. Z ciężkiem sercem odesłał więc nieszczęśliwą Khadrę, wraz z jéj niemowlęciem w dom jéj ojca Szeryfa z Meki, przecież ażeby jéj dać dowód przywiązania, nie tylko oddał jéj cały wniesiony dobytek, ale nadto licznemi podarkami i kilku niewolnikami obdarzył odjeżdżającą, oddawszy oprócz tego pieczę nad całą podróżną karawaną zaufanemu Szeikowi imieniem Munia. Po kilkodniowéj podróży, ochłonąwszy z żalu i zmartwienia jęła się Khadra bliżéj zastanawiać nad swem nieszczęsnem położeniem, a mając uzasadnione powody mniemania, że i ojciec powracającéj nie da wiary opowiadaniu o czarnym ptaku i wysłuchanem przez Boga życzeniu, postanowiła nie wracać do Meki, ale namioty swoje rozbiła stale na oazie, na któréj karawana zatrzymała się dla odpoczynku. Po kilku przecież dniach przekonała się opuszczona, iż miejsce, które wybrała nie było bezpiecznem schronieniem. Emir Fadl Jbn Bejsem, czyli syn Bejsema, naczelnik szczepu Ez-Zachlan napadł jéj karawanę i jako łup wojenny do namiotów swych uprowadził. Wszelako historya jéj świeżego nieszczęścia wymo-