Strona:Poezye Brunona hrabi Kicińskiego tom I.djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tyś była Ojcu życia pieszczotą,
Tyś była wiankiem dla jego cnot,
Tkałaś mu kwiaty w obecność złotą,
A ten co życie twe przeciął grot,
Ojca po szczęściu zrobił sierotą,
Zawcześnie wzięłaś ku niebu lot,
Ale spokojna, boś ty wiedziała,
Jaka nam matka w ojcu została.

Ah! pomnę, pomnę! Tego widoku,
Nigdzie już więcej nie dał mi świat,
Wracałem ze szkół do Ojca boku,
Po zgonie matki w dwanaście lat.
A w łzach radości w ojcowskim oku,
Dojrzałem jawnie że był mi rad,
Że był szczęśliwy, że był wesoły,
Bo mu po myśli skończyłem szkoły.

„Synu! rzekł, kiedy mam cię przy sobie,
Doświadczę serca mojego sił.
Sprzęty przy matki twojéj chorobie
Użyte, otom w skrzynce téj skrył.
Tkliwa pamiątka! Dziś próbę zrobię,
Czy moc tę znajdę, bym z kubka pił,
W którym ten Anioł mego istnienia,
Złożył ostatnie ust swych dotknienia.”