Strona:Poezye Brunona hrabi Kicińskiego tom I.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jako chcąc przewodniczéć i zaradzać komu,
Pierwéj umiéć potrzeba rządzić w własnym domu
Jak być ojcem, sąsiadem, przyjacielem, synem,
Zhola, wszystkim dla wszystkich przykładem i czynem.
A tak niegościem będąc w ojczystym zakątku,
Łatwo dojść mogłeś dalszych wiadomości wątku,
Gdzie legły jakie kraje przyrodnią dzielnicą,
Jaką lądy i morza sprzęgły się granicą,
Jakie prawa narodem jakim mądrze rządzą,
Czém w potęgę urosły, czém stoją, czém błądzą
Co przystoi każdemu człeku, a co szkodzi;
Skąd się nieszczęście ludów i człowieka rodzi
Jakie skarby w swych kryje tajnikach natura.
Stąd nabyłeś wymowy, stąd zdatności pióra,
Stąd i Muzy łaskawy wzrok na cię rzuciły,
I zdroje Hipokreny smakiem zaprawiły,
Że ten zbiór wiadomości dla wielu surowych,
Wuściech twoich nabywał przyjemności nowych.
Gdzieś się tylko obrócił, gdzie tylko poznano,
Z staropolska przylepką serca nazywano.
Niejedna twym widokiem Nimfeczka spłonęła,
I niejednaby matka za zięcia przyjęła;
Zgoła, czém teraz jesteś, czém będziesz w przyszłości,
Winieneś to cnotliwie użytéj młodości.