Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie uznaje i przed którymi nie pali kadzideł. Piękna kobieta jest dlań upiorem; owe tryumfalne i władcze oblicza, owi lubi tyrani, którzy wszędy czynią niewolników dobrowolnych i bez kajdanów, równie mało działają na nich co słońce na oczy sowy etc., etc.
— Mój Czcigodny Ojcze, wierzaj mi, iż, gdybyś mnie nie uprzedził, że to O. le Moine jest autorem tego wizerunku, myślałbym że to jakiś bezbożnik, który go kreśli umyślnie aby obrócić świętych w pośmiewisko. Jeśli to bowiem nie jest obraz człowieka ze wszystkiem oderwanego od uczuć których Ewangelia każe się wyrzec, wyznaję że nic nie rozumiem.
— Widzisz tedy, rzekł, jak mało znasz się na tych sprawach; są to bowiem cechy słabego i nieokrzesanego umysłu, wyzutego z uczciwych i przyrodzonych skłonności, które powinienby mieć, jak to O. le Moine powiada na końcu tego opisu. Tym-to sposobem uczy cnoty i filozofii chrześcijańskiej, wedle zamiaru powziętego w tem dziele, jak to oznajmia na wstępie. I w istocie, nie można zaprzeczyć, że ta metoda pojmowania dewocyi o wiele lepiej smakuje światu niż owa którą posługiwano się przed nami.
— Niema porównania, rzekłem, i zaczynam mieć nadzieję, że dotrzymasz mi słowa.
— Ujrzysz to o wiele lepiej w dalszym ciągu, rzekł. Mówiłem ci dopiero o pobożności wogóle; ale teraz pokażę