Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a dowiesz się, że rozmaitość ich obyczajów wypływa z rozmaitości usposobienia. Posłuchaj: Nie zaprzeczam iż widuje się ludzi nabożnych, bladych, kompleksyi melancholicznej, którzy miłują ciszę i samotność, mają jedynie flegmę w żyłach a pył na twarzy; ale widuje się dość i innych, szczęśliwszej kompleksyi, pełnych owego łagodnego i ciepłego soku oraz ludzkiej i raźnej krwi z których rodzi się wesele.
Widzisz stąd, iż miłość samotności i ciszy nie jest wspólna wszystkim ludziom nabożnym, i że, jak ci powiadałem, jestto raczej wynik ich natury niż nabożeństwa; natomiast surowe obyczaje o których mówisz są właściwie cechą dzikości. Jakoż O. le Moine, kreśląc ich obraz w VII księdze swoich Wizerunków moralnych, mieści je pomiędzy śmieszne i zwierzęce obyczaje melancholicznego waryata: Jest ślepy na piękności natury i sztuki. Jakakolwiek przyjemność, którąby zaczerpnął dla siebie, byłaby mu jakoby nieznośnym ciężarem. W dnie świąteczne chroni się pomiędzy umarłych; bardziej podoba sobie w dziupli drzewa lub w grocie, niż w pałacu albo na tronie. Na zniewagi i obelgi tak jest nieczuły jakgdyby miał oczy i uszy z kamienia. Cześć i chwała, to bałwany których