Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O, dobry Boże! wykrzyknął Ojciec; przypominasz mi tych jansenistów. Czyż O. Baune i Bazyli Ponce nie wystarczą, aby uczynić swoje mniemanie prawdopodobnem?
— Nie zadowala mnie prawdopodobne, odparłem; szukam tego co pewne.
— Widzę z tego, rzekł dobry Ojciec, że ty nie wiesz co to jest nauka o mniemaniach prawdopodobnych. Inaczejbyś mówił, gdybyś wiedział. Doprawdy, muszę cię pouczyć: nie stracisz czasu przychodząc tutaj; inaczej nicbyś nie zrozumiał. To podstawa i A B C naszej nauki moralnej.
Ucieszyłem się wielce, iż schodzimy ku temu czego pragnąłem; objawiwszy moje ukotentowanie, poprosiłem aby mi wyłożył co to jest mniemanie prawdopodobne.
— Nasi autorowie odpowiedzą ci lepiej odemnie, rzekł. Oto jak mówią o tem oni wszyscy wogóle, a między innymi naszych dwudziestu czterech w Eskobarze, in princ., ex. 3, n. 8. Mniemanie zowie się prawdopodobnem, skoro jest oparte na racyach niejakiej wagi. Stąd wynika, iż jeden jedyny autor bardzo poważny może uczynić mniemanie prawdopodobnem. A oto racya tego, w tem samem miejscu: Ponieważ człowiek oddający się szczególnie nauce nie powziąłby jakiegoś mniemania, gdyby go nie skłoniła ku temu dobra i wystarczająca racya.
— Tak więc, rzekłem, jeden doktor może zmieniać