Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obraz cesarza bladego i niezdecydowanego, jadącego drobnym truchtem. Był to spiskowiec, marzyciel, którego energia opuszcza w chwili, gdy działać należy. Mówiono o nim, że był bardzo dobry, że miał myśli wielkie i wspaniałe, że był bardzo uparty w postanowieniach, jak każdy człowiek milczący; był także bardzo waleczny i gardzący niebezpieczeństwem, fatalista poddający się swemu losowi. Zdawało się, że zdrętwiał wobec wielkiego przesilenia, jak gdyby został sparaliżowany przed spełnieniem czynu, niezdolny do opierania się losowi, jeżeli ten był mu przeciwny. I Maurycy zadawał sobie pytanie, czy to nie był wynik szczególnego stanu fizyologicznego, zaostrzonego przez cierpienie; czy choroba, na którą cesarz widocznie cierpiał, nie była czasem powodem tego braku decyzyi, tej nieudolności zwiększającej się, jaką okazywał od początku wojny. To wyjaśniało wszystko. Ziarnko piasku w ciele ludzkiem obala potężne mocarstwa.
Wieczorem w obozie, po apelu, powstał ruch nagły, oficerowie biegali, roznosząc rozkazy, organizując marsz jutrzejszy, który miał się rozpocząć rano o godzinie piątej. Maurycy znowu nadzwyczajnie się zdziwił i zaniepokoił, gdy się dowiedział, że jeszcze raz wszystko się zmieniło; nie miano już iść do Paryża, ale do Verdun, na spotkanie Bazaine’a. Obiegała pogłoska, że od tego ostatniego nadeszła w ciągu dnia depesza, dono-