Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/713

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

decydować o pokoju, wydawało mu się podstępem i ostatnią zdradą. Nawet gdyby Paryż zmuszony był do kapitulacyi, to on wraz z Gambetą był za tem, by toczyć dalej wojnę nad Loarą i na północy. Porażka armii wschodniej, zapomnianej i zmuszonej do przejścia do Szwajcaryi, doprowadzała go do wściekłości. Nakoniec wybory podnieciły go ostatecznie; tak się stało jak przewidywał, tchórzliwa prowincya, rozgniewana oporem Paryża, chciała za jaką bądź cenę pokoju, nawet z przywróceniem monarchii pod wycelowanemi działami prusaków. Po pierwszych posiedzeniach w Bordeaux, Thiers, wybrany w dwudziestu sześciu departamentach, ogłoszony naczelnikiem władzy wykonawczej, stał się w jego oczach potworem, człowiekiem kłamstwa i wszelkich zbrodni. I nie mógł się już uspokoić, ten pokój zawarty przez Zgromadzenie monarchiczne wydawał mu się szczytem hańby, wpadał w gorączkę na samą myśl twardych warunków, kontrybucyi pięciu miliardów, wydania Metzu, opuszczenie Alzacyi, złota i krwi Francyi płynących przez tę ranę otwartą i nieuleczoną.
W tym stanie umysłu, w ostatnich dniach lutego, Maurycy postanowił dezerterować. Jeden z paragrafów traktatu mówił, że żołnierze, znajdujący się w Paryżu, będą rozbrojeni i odesłani do domów. Nie czekał na to, zdawało mu się, że serce sobie wyrwie, jeżeli porzuci bruk tego Paryża pełnego chwały, co go głód tylko zmusił