Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czy wszyscy są obuci, więc noga go jeszcze bardziej rozbolała i zaogniła się; nie licząc już tego, że mógł narażać się na chorobę, wyciągając nogi po za namiot, dla ich rozprostowania.
Jan powiedział dziś rano.
— Mój chłopcze, jeżeli dziś pójdziemy w pochód, to dobrze zrobisz, udając się do majora, prosząc go, by ci pozwolił wsiąść na wózek.
Ale nic jeszcze nie wiedziano; najsprzeczniejsze obiegały pogłoski. Przez chwilę myślano, że zaraz wyruszą, obóz zwinięto, cały korpus się poruszył, przeszedł Vouziers, zostawiając tylko na lewym brzegu brygadę drugiej dywizyi, żeby miała na oku drogę z Monthois. Potem nagle, z drugiej strony miasta, na brzegu prawym zatrzymano się i broń złożono w kozły na polu i łące, rozciągającej się po obu stronach drogi z Grand-Pré. I w tejże chwili pułk 4 huzarów odjeżdżający wyciągniętym kłusem tą drogą, wywołał tysiące przypuszczeń.
— Jeżeli tu się zatrzymamy, to zostanę w szeregu, oświadczył Maurycy, który miał wstręt do proszenia majora i jechania na wozach ambulansowych.
Jakoż wkrótce dowiedziano się, że obozować tu będą dotąd, dopóki jenerał Douay nie zasiągnie pewnych wiadomości o ruchach nieprzyjaciela. Był on strasznie zaniepokojony od wczoraj, gdy spostrzegł, że dywizya Margueritte wraca ku Chêne, gdyż wiedział, że jest odsłonięty, że