Strona:PL Tadeusz Michał Nittman - Balladyna - komentarz.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W scenie 2-giej spotykamy Balladynę, używającą owoców swej zbrodni. Męczą ją jednak wyrzuty sumienia i ciągły lęk przed wykryciem jej. Kirkor, wierny przyrzeczeniu, danemu pustelnikowi, odjeżdża zaraz po nocy poślubnej (trzeci ranek), mimo próśb żony i zostawia jej skarbiec pełen złota i cały zamek na usługi. Czuwać ma nad nią Von Kostryn, dowódzca zamkowej warty, Niemiec z pochodzenia. Balladyna, miotana przekleństwem przyrody — Goplany, przeczuwa w nim sprzymierzeńca. Staje się odrazu dumna, wyniosła i nieprzystępna, nie wpuszcza znajomków z ich wsi, przybyłych z odwiedzinami, krępuje ją stara i prosta matka, którą podaje za swoją mamkę i poleca jej nie ruszać się z izdebki na wieży. Z Kostrynem za to porozumiewa się coraz lepiej i aprobuje wszystkie jego zarządzenia, jak odświętne przystrojenie zamku, sproszenie dostojnych gości, wyszczucie psami za wrota Grabca. Obiecuje mu nawet daleko idące względy. („Możesz być pierwszym…“).
Scena 3-cia przenosi nas z powrotem przed chatkę Pustelnika, gdzie Kirkor, jadać na zbrojną wyprawę do Gniezna, przyjeżdża pożegnać się z Popielem III. i raduje się przed nim ze swej młodej żony.
Pustelnik-Popiel radzi ją wypróbować starym sposobem, posyłając jej skrzynię zapieczętowaną, której nie wolno małżonce otworzyć pod grozą gniewu męża.
Po jego odjeździe nadchodzi żałosny Filon, lamentujący po stracie w chwili śmierci poznanej kochanki. On nie może zdobyć się na nic innego, mimo napomnień starca, by przestał już raz lać łzy, wsiadł na koń i pośpieszył za Kirkorem.