Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Władysław (roztargniony, odsuwając ją lekko). Zaraz, zaraz, moja droga, bo to ważny pociąg.
Janina (zadąsana odchodzi). A to grzecznie, nie ma co mówić, (bierze robótkę z koszyczka leżącego na stoliku i siada na kanapie, na końcu oddalonym od Władysława).
Telesfor (wstaje zadowolony i zapalając albo poprawiając fajeczkę, zbliża się do Janiny i mówi wskazując na Władysława z filuternym uśmiechem). Zły, bom mu zabił takiego klina, że będzie majster, jeżeli się z tego wykręci, o! patrz jak mu zrzedła mina (nuci na nutę Poloneza). Patrzaj, patrzaj jaka mina — na dół wąs, w górę czupryna — ram, tam, tam, tam (wracając do Władysława staje naprzeciw niego przy stoliku i mówi z tryumfującą miną). No cóż? Wymyśliłeś tam co mądrego?
Władysław E, Boże, cóż ja się namyślam? (z naciskiem). Szach królowi i królowej.
Telesfor (zakłopotany łapiąc go za ręke, w której trzymał figurę). Co? gdzie? jak? jakim sposobem?
Władysław. Poprostu koniem.
Telesfor (siada). Ale to ja tego nie widziałem, czekajno.
Władysław (tryumfująco). A widzi wuj.
Telesfor. Ale bo ta tu przyszła (wskazuje na Janinę) i zabałamuciła mnie swojem gadaniem.
Janina (śmiejąc się ironicznie). Ja? (wzrusza ramionami).
Władysław (do Janiny z uśmiechem). Wuj się wymawia tobą, jak ta tanecznica, co jej w tańcu coś zawadzało.