Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/011

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Władysław (zajęty szachami). To mógł wuj tu iść?
Telesfor (zadowolony). A mógł, mógł; ty się musisz zasłaniać, a ja idę wtedy pionem na królowę; a co? (nuci). Czy widzisz na tej skale, tego co straszną trzyma broń?
Franciszek. Proszę panów, pani się pyta, czy —
Władysław (opryskliwie). Idź do djabła, nie nudź mnie, nie widzisz żem zajęty; skrzeczy i skrzeczy za uszami.
Kamilla (do Adolfa, grając). Patrz pan na nuty, nie na mnie, bo się znowu pomylisz.
Adolf. Kiedy ja wolę na panią.
Franciszek (stojąc za Kamillą). Proszę panienki —
Kamilla. Ale ja nie wolę. No, pilnuj się pan w takcie, raz, dwa, trzy (grają dalej).
Franciszek. Proszę panienki (widząc, że go nie słyszą, odchodzi machnąwszy ręką). E! ktoby się tam z nimi dogadał! (idzie w głąb na prawo).

SCENA II.
Ciż i Janina (z lewej z drugich drzwi).

Janina (do Franciszka). No cóż?
Franciszek (ruszając ramionami). Proszę pani, kiedy tak wszyscy zajęci, że choć strzelaj za uszami, nie usłyszą.
Janina, To nakryj tu i przynoś samowar.
Franciszek (idzie na prawo do drugich drzwi, skąd za chwilę wraca, nakrywa stół obrusem, znosi filiżanki, bułeczki w koszyku etc.).
Janina (idzie do Władysława i opiera się na jego ramieniu). Przy kimże szczęście?