Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Peruka zgniotła mu ducha polskiego pod czaszką..
Westchnęli oba — Hetman machinalnie sięgnął po list i raz jeszcze oczyma go przebiegać zaczął potrząsając głową.
— Musimy się do odebranych zastosować wiadomości, będziemy na niego czekali, chociażbym co najprędzéj rad wyciągnąć, aby nawałę turecką uprzedzić a może ją na przeprawach i w wąwozach zahamować nim do nas wtargnie. Nie radbym im dać przekroczyć granic.
Z drugiéj strony, dodał Sobieski Pac też się opóźnia, nie przybywa, może go doczekamy i razem będziemy mogli z Litwą ułożyć plan przyszłéj kampanij.
— Pac oddawna tu już się stawić był powinien — rzekł Jabłonowski.
— A ja naglę go nieustannemi posły aby pospieszał, mówił Hetman. — Zkładają się wcale niedorzecznemi wymówkami.. i nie przyciąga.
Jabłonowski zmarszczył się.
— Nie mamy się co łudzić — rzekł — ja to widzę jak na dłoni — zgoda żadna nie zapobieży zazdrości i współzawodnictwu. Pac rachuje na to że Sobieski rzuci się pierwszy na świeże jeszcze tureckie siły, że odpartym być może, a on skorzysta z tego i na znużonych pohańcach odniesie świetne żwycięztwo...
— Rachuba to możliwa i cale ludzka — rozśmiał się Sobieski — ale chybić może. Sobieski ten nie rzuci się zbyt zuchwale, ani się da napaść nieopatrznie, bo mu potrzeba być zwyciężcą — a on — tu podał rękę Jabłonowskiemu, z panem Wojewodą ruskim nawet bez Litwy, nie tak bardzo turków się boją.