Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
DULSKA.

Taktu! Taktu! Ty śmiesz mówić o takcie. Ty, który taki skandal wywołałeś pod rodzicielskim dachem. Jak się to rozniesie po ulicy, to chyba dom sprzedać i wynieść się na Dębniki albo na Krowodrę.

ZBYSZKO.

To moja rzecz!

DULSKA.

Bezwstydnik! Do tego doprowadzić, żeby mi potem byle kto oczy tem wykalał.

JULJASIEWICZOWA.

O przepraszam, ten byle kto, to mam być ja. Tego już zanadto i to ciocia tak mówi; a czy wie ciocia, że ja potrzebuję tylko dwa słowa powiedzieć... aby ta śliczna historja inaczej wyglądała.

DULSKA.

Co powiesz to będzie kłamstwo, takiej jak ty nikt nie uwierzy.

JULJASIEWICZOWA.

Jaka jestem, to jestem, ale nigdy nie dopuściłabym do tego, czego się tu dopuszczono.

(do Zbyszka).

Wiedz o tem, że ciocia o Hance od początku wiedziała.

DULSKA.

Nie prawda!