Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/403

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tyzmu, przywiązania do zwyczajów i obyczajów. Śród nich należy pracować, budzić ich, nie dopuszczając budzicieli wywrotu, — a wówczas umilkną ujadania kominów fabrycznych, wielkomiejski proletarjusz uszy położy po sobie, bo niechby wieś rosyjska się ruszyła, niechby chciała uczynić porządek… A chcieć będzie, — na to głowa państwowa Stołypinów, Goremykinów, aby wiedzieć, jak rosyjskiego „chrześcijanina“ poprowadzić do zwycięstwa.
Chwiejącej się Rosji nie brakło dobrych pomysłów, nie brakło świetnych planów, — lecz brakło podobno wykonawców. Między planami Stołypina, Goremykina, sztabu „Istinno ruskich ludiej“ a owymi „chrześcijanami“ były krocie pośredników, były legjony urzędników, pachołków, służalców, wychowanych w miazmatach, wyziewach carskich piwnic, były zastępy nieprzebrane nędzarzy, skazanych prawie na przymus czynienia nadużyć, szukania łapówek, okradania nadewszystko tychże „chrześcijan“. O te właśnie krocie, o te legjony, o te zastępy miały się rozbić kunsztowne projekty rosyjskich mężów stanu.
Od mordu Stołypina rosyjskie stosunki wewnętrzne zaczęły iść dalej zwykłym trybem, nie zdradzając już ani zbyt żywych wybuchów, ani nie ustając w dotychczasowych objawach nieprawomyślności. Były całe miesiące jakby zawieszenia broni, jakby wyczekiwania i znów następowały starcia terroru białego z terrorem czerwonym i znów ciągle kogoś ścigano, tępiono, nawracano na katorgę czy też wyprawiano na tamten świat.
Młodzież uniwersytecka przyczyniała, jak dotychczas, wiele kłopotu swemi wystąpieniami. Robotnicy bardzo często „zmuszali“ opiekunów ładu do użycia