Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cerskie, wiążą je w stryki i zarzucają je na szyję Pawła.
Cesarz broni się z całym wysiłkiem, z całą rozpaczą mordowanego. Ostatkiem przytomności udaje mu się wsunąć rękę pod węzły stryków i tem uduszenie opóźnić…
— Powietrza! Dajcie mi odetchnąć jeszcze! — bełkoczą posiniałe wargi cesarza.
Platon Zubow odpowiada przekleństwem i ciśnie stryk, a Mikołaj Zubow zamierza się pałaszem i odrębuje zawadzającą strykowi rękę.
Teraz już niema mitręgi. Platon z Walerjanem zapierają się nogami o piersi Pawła — i oto już leży i pławi się we krwi sponiewierany trup…
Cesarz zamordowany — niech żyje cesarz!…
Siepacze odpoczywają. W skroniach łomocze im pytanie — co teraz? — co dalej? Ale pośród tych wytrawnych łotrów jest młody, zadufany w sobie, Mikołaj Zubow. Co jemu! Drwi z braci, drwi z Pahlena i do cesarza, do Aleksandra rusza z wieścią i z powitaniem go na tronie!…
I Mikołaj Zubow tak, jak stał, ze śladami krwi cesarza Pawła, ojca, ruszył do cesarza Aleksandra, syna…
Aleksander czuwał, czekał na wieści!…
Gdy Mikołaj Zubow zwiastował mu śmierć ojca, Aleksander, według zapewnień kronikarzów, omdlał…
Kronikarze niektórzy idą dalej, bo dowodzą, że Aleksander dał pozwolenie na zamach, na zniewolenie Pawła do podpisania abdykacji, ale nie na mord; że Pahlen z braćmi Zubow dopuścili się zabójstwa na własną rękę, z własnej inicjatywy tylko, że przekroczyli otrzymane od następcy tronu pełnomocnictwo…