Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rowej, lecz te drzwi były z jego własnego rozkazu zamurowane! — Pawła ogarnął febryczny lęk; szukał kryjówki daremnie…
Tymczasem drzwi się otwarły. Do sypialni wpadły złowróżbne światełka latarek… Cesarz drżał w fałdach portjery okiennej…
Spiskowi zwrócili światło ku pościeli, a nie widząc Pawła, osłupieli…
I znów nastała chwila niepewności, wahania. Aż wszyscy pięciu, jedną tknięci myślą — zaczęli cara szukać…
W kilka sekund siny z przerażenia cesarz wił się już w żelaznych rękach dwóch starszych Zubowych…
Boenigsen jednak czuwał i zakrzyknął na kamratów. Pawła usadzono na krześle i podano mu pióro do podpisania zrzeczenia się tronu… Cesarz ani próbował się wzbraniać. Drżący, trzęsący się wziął za pióro, lecz nie mógł go w ręku utrzymać… tak, że Boenigsen ujął cesarza za kiść i prowadzić musiał rękę.
Cesarz przestał panować. Boenigsen z aktem abdykacji uciekł. Paweł został teraz z Zubowymi i Pahlenem. Ci mieli wszak z nim swoje porachunki…
Mikołaj Zubow daje hasło, obrzucając cesarza karczemnymi wymysłami. Platon z Walerjanem wtórują mu. Pahlen wspomina na razy, wzięte od Pawła — i policzkuje cesarza…
Następuje scena piekielna, dzika, okropna. Pięście zbirów zamieniają twarz samowładcy wszechrosyjskiego w jedną krwawą ranę. Paweł jęczy, wzywa pomocy, wreszcie już tylko osłania się przed razami, — już tarza się pod obcasami zbójów. Lecz i ci syci są zemsty.
— Skończyć! — komenderuje Pahlen.
Platon i Walerjan Zubowowie odpasują szarfy ry-