Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

polewkę nad twoje tuczone bażanty, i swój wieniec laurowy, na olimpijskiem igrzysku zdobyty, nad twoją tyarę z fenickiej purpury i indyjskich pereł. Biedakiem będąc, nikomu nie podlegam i przed nikim nie czuję trwogi; ciebie zaś, bogacza, jedno słowo twego władcy w proch obrócić może. Lacedemończykiem jestem.
Pytyon, do sprzeczek nieprzywykły, bo ludności napełniające rynki zazwyczaj jednomyślnemi z nim były, a w dodatku, z tak możnym człekiem któżby się sprzeczać ważył? — ciekawie zrazu słuchał mowy Lacedemończyka, aż potem śmiechem takim wybuchnął, że aż na grzbiecie swego wielbląda zakołysał się we wszystkie strony.
— Cha, cha, cha! — śmiał się — cha, cha, cha! Na Sabazyosa klnę się, żem nic jeszcze tak uciesznego w życiu swem nie słyszał! Wy szczęśliwi, wy, mieszkańcy Peloponezu, na którego skalistej powierzchni kury nawet jaj znosić nie chcą, a którego przestrzeń jedne tylko moje barany szczelnie okryć-by mogły, szczęśliwsi od nas, obywateli rozległej, żyznej, złotorodnej, potężnej Persyi! Wiem zdawna, żeście zarozumialcy i pyszałki, pychę swoją poczytujący za siłę, której nie posiadacie ani okrucha. Lecz po-