Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czas nawet listy do niej z prośbami o radę lub pocieszenie pisywał. Tylko Naścia i Nawróciciel nie odzywali się ani jednem słowem, aż nakoniec mądry człowiek przemówił:
— Czy Józefa dobrze, czy nie dobrze czyni, w tę pielgrzymkę się puszczając, nie my sędzie i nie nam o tem dekretować. Pan Bóg rozmaicie dusze ludzkie stwarza; ta widać jest taka, że jej za grzech popełniony nigdy pokuty zadość być nie może. A no, słusznie powiada, że pomiędzy nami nijaka udręka jej nie napotykała; umyśliła też ścigać ją tak, jak insi ścigają szczęśliwość. Dziw nad tem każdego zdjąć może, ale że od złego sądu język w tym wypadku strzymać się powinien. Bo słusznie też i to powiada Józefa, »że ciemne i zawikłane drogi Pan Bóg na tej ziemi przed człowiekiem rozłożył«. Tedy, którą obrała ona sobie, to obrała, a za to, co już dla nas ludzi biednych uczyniła i jeszcze może uczynić, niech błogosławieństwo Boskie zawżdy nad głową jej będzie!
Ledwo Nawróciciel mówić przestał, Naścia wstała i, w ramię go całując, poprosiła, aby jej listu Józefy na dni parę pożyczył, gdyż chce go w cichości nie jeden raz przeczytać i rozważyć. Zgodził się na to z ochotą i list jej oddał, poczem ona ze wszystkimi żegnać się poczęła, i choć pani Wincentowa grzecznie pro-