Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nego, dowiedziała, znaczne bogactwo po śmierci dziadka na nią spadło. Niechajże Naścia strzeże się, aby jej to wzbicie się w dostatek duszy nie popsuło«.
Milczenie i zamyślenie, które po przeczytaniu listu tego w świetlicy nastąpiło, przerywał tylko przez czas dość długi, trzask drzewa, palącego się na kominie, aż łączyć się z nim poczęły westchnienia najpierw, a potem i uwagi nieśmiele i z cicha wypowiadane; czy też Józefa dobrze, abo niedobrze czyni, w długą i nieprzezpieczną pielgrzymkę tę się puszczając, z której cale nie powrócić może, bo małoż to trudności i przygód śmiertelnych drogę jej zastąpić na kolejach żelaznych, na morzu, w miastach obcemi ludnościami napełnionych, a nigdy prawie od zabójstw, łotrostw i zaraz morowych nie wolnych? gdyby zaś nie powróciła, to czy zasługa, po którą przez tę pielgrzymkę sięga, zdoła wynagrodzić przed Bogiem to, że biedni ludzie przestaną być pocieszani przez nią, poprawiani, oświecani?
Mówiła o tem zwykłym sobie sposobem, pomału i z namysłem, pani Wincentowa; trzepała prędko i z oczyma od żywości charakteru zapalonemi starsza córka Nawróciciela; przemówił i Bolko, który z małych lat pamiętał wszystkie pożytki i uciechy od Józefy otrzymane, a pod-