Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I z sobą wziąć ten skarb drogi.
Przebacz że tak krótko proszę,
I te piękną stąd unoszę        300
Niby orzeł, pełną trwogi.

KRÓL.

We wszystkiém, Panie, me żądze
Prześcigasz takiém życzeniem.
A ponieważ to być sądzę
Naszych długów skwitowaniem,        305
I naszych wojen skończeniem:
Ugodę potwierdzam daniem,
I unieść ją stąd pozwolę.
Ale spieszny odjazd radzę,
Nim wrogi zastąpią pole.        310

TARUDANT.

Swaty ja liczne prowadzę.
W swaty wiodę wojsko całe,
Tak że puszcze mi za małe,
A z obozów stoją miasta.
Więc odjedzie ta niewiasta        315
Bespieczna.

KRÓL.

Dla wszelkiéj pieczy,
Nie będzie i to od rzeczy
Że Muleju, weźmiesz Spachy,
I odprowadzisz pod dachy
Małżeńskie, tę narzeczoną.        320

MULEJ (Na stronie.)

Więc i to? – pęka mi łono!
Fortuna się koligaci
Z wrogami, a ze mnie się śmieje.
Ach! i Fernand we mnie traci
Przyjaciela i ostatnią nadzieję!        325

(Wychodzą.)