Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Więc bracia, na co tę pracę
Zostawiać jutro grobowi?        100

(Wychodzi z Don Żuanem i z niewolnikami.)
Wchodzi FENIXANA i ROZA.
FENIXANA.

Czy posłałaś niewolniki
Po kwiaty?

ZARA.

Zaraz powrócą.

FENIXANA.

Zasmucily mnie słowiki,
Kwiaty może odesmucą
I kolorami zabawią.        105

ROZA.

Twe fantazje takie ładne
I piękne, że ach nie zgadnę
Jakie ciebie smutki trawią
Gdy je kwiatami malujesz?

ZARA.

Cóż ty cierpisz? cóż ty czujesz?        110

FENIXANA.

Nie sen to był – ani widzenie,
Ale mój los i przeznaczenie.
Bo czy nieszczęsnemu śni się
Że znalazł gdzie skarby duże?
Brylanty jak jaja kurze        115
W perłowéj leżące misie?
Czy mu się przyśni że czyta
Napis literami krwawemi
Że wszystko stracił na ziemi,
Tak że we śnie aż zazgrzyta?        120
Jeśli go nieszczęście tłoczy;
Zarówno obudzonemu
Spojrzy świat w zbudzone oczy
Nieszczęściem. – Biada biednemu!
Ach i mnie nieszczęsnéj biada,        125