Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
BRYTASZ.

I prawda że mnie dobrze nadeptał po brzuchu.

Wchodzi DON ŻUAN w pojedynku z Mulejem.
MULEJ

O! Rycerzu, twoje męstwo        280
Nie widzi, że słabo walczę;
Że chciałbym ci dać zwycięstwo.

DON ŻUAN.

Co mi powiadasz zuchwalcze?
Nie przyjmuję takich danin.
Broń się. –

(Depce Brytasza.)

O straszliwa męka!        285
Gdzie nadepcę i spojrzę na trupa, Chrześcijanin!

(Wychodzą bijąc się.)
BRYTASZ.

Nadeptał mnie, lecz o mnie niechaj się nie lęka.
A gdyby lżéj mnie deptal, to byłby rozumny.

Wchodzi DON FERNAND cofając się przed nacierającym KRÓLEM Fezu.
KRÓL.

Portugalczyku dumny
Oddaj mi twoją szpadę;        290
Pod strażą cię zostawię,
I rekę na sercu kładę
Że obejdę się łaskawie;
Choć twojego miecza znaki
Na piersi rozdartéj noszę.        295
Powiedz, mężny. ktoś ty taki?

DON FERNAND.

Nie dam ei mego nazwiska
Ani szpady o śmierć proszę.

Wchodzi DON ŻUAN i ciałem swojém zakrywa Fernanda.
DON ZUAN (do Króla.)

Ten miecz, o panie, co w twém ręku błyska,
Już okręcon koło głowy;        300