Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/035

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
DON HENRYK.

Duch mój pełny przestrachu. Przeciwne nam losy.
Z Lizbony wyjeżdzając, gdy szeregi dzielne
Wsiadały, to ja strachy widziałem śmiertelne,
Zaledwo Barbaryjskich dotknęliśmy lądów,        40
Słońce, jak gdyby na dzień ostatecznych sądów,
W chmury krwawe zabiegło i w niebiosa wklęsło.
Ą morze ciemne, czarne, okrętami trzęsło,
I teraz gdy nań spojrzę, to kolor ma taki
Jak krew. Patrz na niebiosa, zewsząd czarne ptaki.        45
Patrz nad morzem... jakby z mgły posępne osoby.
Patrz na ziemię — zdaje się że wszędy są groby
W które za każdym krokiem człowiek błędny wpada.

DON FERNAND.

Moja miłość inaczéj to wszystko wykłada.
Że nam burza uniosła jeden okręt zbity?        50
To zwyczajny przypadek. — Że niebios błękity
Zaćmiły się i kolor wzięły szczerozłoty?
Poważny? to nie groźba ale cześć dla floty.
Że potwory za nami wyzierały z morza?
Że czarną chmurą ptaków migotała zorza?        55
To nie przeciw nam wróżba, lecz strach na Araby,
Wszakże tych ptaków nasze nie niosły koraby?
Nie ciągnęły za sobą? ale tu znachodzą?
Więc téj Arabskiéj ziemi owe wróżby szkodzą
Jeżeli są wróżbami. Maur niech patrzy na nie.        60
Ale my, mój Henryku, oba Chrześcijanie,
My, cośmy nie dla marnéj tu przyszli potegi,
Nie poto, aby nami zaczernione xięgi,
Po wielu wiekach, o nas do ludzi gadały...
My cośmy tu dla Boga i dla Jego chwały,        65
Abyśmy kościół jego szablami podparli;
Z tą wiedzą, że zarówno obabyśmy zmarli.
Choćbyśmy tylko szczęścia szukali jak drudzy.
Czegóż się boim Boga? wierni Jego słudzy!
Czemuż my się na wróżbach oparli nie na Nim?        70
My cośmy przyszli z naszéj krwi ofiarowaniem.

Wchodzi DON ŻUAN.

Ale cóż to od pola?...