Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/812

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

serce pewnej ślicznej grymaśnicy, a ta nie chciała go przyjąć. Weszłam niespodzianie do jego pokoju i zastałam go smutnym, siedział z głową, opartą na ręku, zupełnie taki, jakim bywał dawniej za życia ojca, gdy był małym chłopakiem. Poznałam go wtedy.
— Pan jesteś Johnem Harmon — zawołałam — i upadłabym, gdyby mnie nie podtrzymał, a że nie — jestem lekka, jak sami wiecie, złożyć mnie musiał na podłodze.
— Jakto! przecież John Harmon został zabity — szepnęła Bella.
— Tak wszyscy myśleli, ale to nie było prawdą; chciał go zabić pewien zły człowiek, aby się potem podać za niego i zabrać jego dziedzictwo, ale Bóg inaczej zrządził, tamten zginął, a John został przy życiu.
— Ale potem, dlaczego się potem ukrywał?
— To przez ciebie pieszczotko, chciał cię poznać, nie mówiąc, kim jest, aby dowiedzieć się, czy zechcesz go pokochać, a gdyś mu odmówiła, zapadł w taką desperacyę, że rzucić chciał wszystko i jechać za morze, ale myśmy go nie puścili. Zawołał mojego Noddy, a i on wtedy poznał Johna. Płakaliśmy wszyscy troje z radości.
— Tak — potwierdził John — oni, których mój przyjazd ogałacał ze wszystkiego, płakali z radości.
Bella przenosiła wzrok z jednego na drugiego, a pani Boffen opowiadała dalej:
— Naradziliśmy się wreszcie i wtedy to, moja droga, postanowiliśmy cię wywieść w pole. John