Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/813

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tropił się naturalnie, ale Noddy mu powiedział:
— Nie bój się, mój drogi, ta dziewczyna ma złote serce, które będzie twoje.
— Gdybym mógł w to uwierzyć — zawołał — byłbym szczęśliwy jak w niebie.
— To się gotuj do wniebowzięcia, bo ja ci to urządzę — powiedział wtedy Noddy, no i zaczęła się cała komedya. — Gdybyś go widziała, moja śliczna — mówiła dalej pani Boffen, wskazując na męża — gdybyś go widziała co wieczór w gabinecie, jak trząsł się ze śmiechu, wspominając, co wyprawiał przez cały dzień z Johnem, a zawsze zapowiadał nam: „czekajcie“! jutro będę jeszcze gorszy, jeszcze głupsze pokazywać wam będę fumy i fochy.
Mister Boffen słuchał tego z widocznem zadowoleniem, a szeroka twarz jego rozjaśniła się nawpół filuternym, nawpół dobrodusznym uśmiechem.
— A gdy brałaś ślub — opowiadała dalej pani Boffen — byliśmy na nim pokryjomu, ja i Naddy, schowani na chórze za organem. Chcieliśmy już wtedy wszystko ci powiedzieć, ale John nam nie dał ani wtedy, ani później. Taka z niej gosposia, — powiadał — tak się krząta, a przytem taka jest wesoła i czarująca, że nie mam serca zmienić coś w naszem położeniu. Poco nam bogactwo? Dobrze nam i tak razem i tak bez końca. Aż wreszcie powiedziałam mu wprost: jeśli będziesz wciąż zwlekał i zwlekał, to sama pójdę do Belli i wydam przed nią twój sekret. On jednak chciał jeszcze załatwić się z policyą, która szukała wciąż owego Handfor-