Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/707

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Z całego serca, pieszczotko.
— Proszę nie zmieniać ani słowa, bo ślub będzie nieważny.
— Cofam więc, pieszczotko, mój aniołku.
— Bardzo dobrze, a teraz mów dalej: Byłaś zawsze kapryśna, jak znarowione zwierzątko.
— O, nie!
— Owszem tak; byłaś egoistka, grymaśna i dokuczliwa, ale może poprawisz się i będziesz inna, w przyszłości. Przebaczam ci więc i błogosławię.
Skoczyła mu na szyję, ściskając go z wylaniem.
— Posłuchaj Pa — mówiła dalej — myślałam dziś dużo o starym Harmonie i powodach, dla których przeznaczył mnie za żonę swemu synowi. Czy pamiętasz to nasze pierwsze spotkanie się z nim? Musiałam być okropnie rozzłoszczona. Tupałam nogami, nieprawdaż i biłam cię po łydkach moim mały kapelusikiem. Otóż wiesz, mam wrażenie, że od chwili urodzenia nie robiłam nic innego, prócz tupania nogami i bicia cię kapeluszem. Czy bardzo cię bolało, mój biedny Pa?
— Ależ moje dziecko, nie bolałoby to nawet muchy.
— Cóż stąd, ale ja biłam cię w myśli zadania ci bólu i szczypałam cię w nogi, nieprawdaż?
— Odrobinę, ale dość już o tem, zdaje mi się, że czas już na nas.
— Masz słuszność Pa! Idź więc już! idź pierwszy, uciekaj jaknajprędzej.
Rumty wyszedł istotnie, a Bella poszła do ogródka i marzyła tam jeszcze małą godzinkę, po-