Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/708

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czem weszła na palcach do swego pokoju, włożyła na głowę mały kapelusik, który sama sobie wczoraj sporządziła i ucałowała śpiącą Lawinię.
Dziewczyna zbudziła się i spojrzała na nią na wpół otwartemi oczyma.
— Co robisz, Bello?
— Idę na spacer.
— Tak wcześnie!
Odwróciła się na drugi bok, a Bella zeszła również cicho ze schodów, a parę chwil potem świeża, lekka i czarująca kroczyła już po ulicach Londynu, aż do umówionego miejsca przy pompie, gdzie spotkała się ze swoim Pa. Stamtąd udali się oboje nad rzekę i wsiedli na mały parowiec, odpływający do Greenwich. Rokesmith czekał na brzegu, wpatrzony w mały statek, który nabierał w oczach jego niezrównanego blasku w miarę jak się zbliżał, pozwalając rozpoznać swych pasażerów. Wyskoczywszy na brzeg, Bella wsunęła bez słowa rękę pod ramię drogiego Johna i pospieszyli oboje krokiem niemal eterycznym, jakby niesieni wiatrem, pociągając za sobą starego wilka morskiego, weterana o dwóch drewnianych nogach, który miał im służyć za świadka, wraz z Reginaldem Wilferem. Skoro weszli do kościoła, ów mruk weteran spojrzał ze zdziwieniem na cherubina Rumty, nie mogąc się oprzeć wrażeniu, że ojciec Belli przyszedł tu dla odwiedzenia swych krewnych, tak uderzające było podobieństwo między nim, a wyrzeźbionymi na ołtarzach aniołkami. Rumty zaś, który otwierał pochód, zadrżał nieznacznie, słysząc stuk obu drewnianych nóg, uderzających o kamienną posadzkę,