Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/681

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mi przed panią Weneering, wstał od stołu i znalazł w przyległym pokoju młodego Blighta, pomocnika Mortimera.
— Poleciłeś mi pan przyprowadzić go do pana bezzwłocznie bez względu na to, gdzie byś się pan znajdował.
— Genialny jesteś, mój chłopcze; gdzież on jest?
— W dorożce, przywiozłem go w niej, bo trzęsie się, jak galareta.
— Genialny jesteś, — powtórzył Eugeniusz, który wyszedł natychmiast na ulicę, gdzie oczekiwał na niego w dorożce niemożliwy syn modniarki lalek.
— Przebudź się panie od lalek, — zagadnął go, oparłszy się niedbale o krawędź drzwiczek dorożki, z której wnętrza buchały wyziewy alkoholiczne, jak z baryłki araku.
— Pan Wrayburne? — wybełkotał pijak.
— Masz adres:
— Mam! 15 szylingów, będę je miał — zachichotał, wyciągając rękę, w której podawał brudny, zmiętoszony papier.
Eugeniusz wziął go, a odczytawszy go uważnie, wsunął do bocznej kieszeni kamizelki. Następnie wyliczyć chciał na dłoń pijakowi przyobiecaną zapłatę, ale był to krok nierozważny, bo pieniądze podskakiwały na tej drżącej pijacko ręce i staczały się na bruk. Wobec tego Eugeniusz złożył je na przedniej ławeczce dorożki i zalecił młodemu Blight’owi, by odwiózł rozklekotaną tę ruinę człowieka do mieszkania modniarki lalek. Powróciwszy