Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o tem — odparła pani Boffen — a Silas rozglądał się po sali, do której go wprowadzono.
Był to dziwny pokój, który musiał z pewnością służyć dawniej za jadalnię uczęszczanej oberży i zachował jeszcze dużo cech z tamtych czasów.
Pośrodku znajdował się duży komin, na którym palił się wesoły ogień, Po obu stronach komina stały drewniane stoły, otoczone takiemiż ławami, a na jednym z nich leżały rozłożone jedna za drugą, jak baterye elektryczne, czerwone książki.
Na drugim stole zauważył odrazu Silas kilka omszałych butelek. Przed kominkiem stał szumiący samowar i wygrzewał się duży kot, trochę dalej stała kanapa, kryta pluszem, a przed nią drogi, kwiecisty dywan, a na nim ładny, politurowany stolik. Meble te, z pewnością drogo kupione, były w najlepszym gatunku. Za to w miejscach, gdzie kończyła się bujna roślinność, wyobrażona gorącemi barwami na puszystym dywanie, leżały na podłodze kupki piasku i wiór.
— Rozumiesz pan urządzenie naszego salonu? — zapytał ze zwykłą prostotą pan Bolffen.
— Rozumiem — odparł z mądrym wyrazem twarzy Silas, który postanowił sobie z góry wszystko rozumieć,
— A właśnie, że pan nie rozumiesz i ja to panu wytłómaczę. Widzisz pan tę kanapę, dywan i stolik, To jest salon pani Boffen, która rozumie się na elegancyi i lubi mieć dokoła siebie ładne i kosztowne rzeczy. Ona ma swoje gusta, a ja swoje, ale nie kłócimy się z tego powodu. Nie powiedzieliśmy sobie złego słowa, póki byliśmy ubodzy, nie zacz-