Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niemy więc i teraz, gdy zostaliśmy spadkobiercami starego Johna Harmona. Otóż podzieliliśmy ten salon pomiędzy siebie. Połowa należy do niej, a połowa do mnie, ona kupuje sobie takie meble, do których ma gust, a ja zostawiam stare, ona jest u siebie i ja u siebie, a jednak jesteśmy razem. Zrozumiałeś to?
Silas Wegg skinął głową na znak zgody, ale umysł jego zajęty był czem innem. Oto w głębi, poza kosztownymi meblami pani Boffen, dojrzał on prostą półkę drewniana, obciążona wybornymi smakołykami. Pasztet napoczęty, pieczeń na zimno i inne specyały roztaczały tam swój powab. Oddalił jednak od siebie myśl o tych przysmakach i włożył z rezygnacyą okulary. Pani Boffen usiadła na swej kanapie w postawie możliwie eleganckiej.
— Czekaj pan — zaczął lektor, rzuciwszy okiem na tytuł dzieła — tu zaszła mała omyłka. Dziś zrana mówiłeś pan, że mamy czytać o upadku cesarstwa pruskiego.
— Tak powiedziałem, a czy to co innego?
— Tak, trochę, bo to jest upadek cesarstwa rzymskiego.
— A jakaż w tem różnica?
— Jaka? — zastanowił się lektor, który znalazł się w prawdziwym kłopocie. — Jaka? — powtórzył po namyśle.
Ale tu błysnęła mu nagle myśl szczęśliwa.
— Wie pan co, wytłomaczę to panu za innym razem, gdy tu nie będzie pani Boffen, to jest rzecz taka, o której nie wypada mówić w obecności dam.
Znałazłszy ten rycerski wybieg, Silas Wegg