Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/421

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bieta o twarzy łagodnej i zrównoważonej. Gdy przechodziła obok łóżeczek — podnosiła się tu i owdzie z poduszek mała twarzyczka, chcąc być ucałowana, bo maleństwa były przeważnie pieszczotliwe.
Rokesmith usiadł obok łóżeczka, w którem leżał Jonny. — Tam zastał go doktór, w czasie swej wizyty lekarskiej. Patrzyli obaj ze współczuciem na malca, który się właśnie zbudził.
— Czego chcesz dziecko — spytał Rokesmith, unosząc główkę małego pacyenta wraz z poduszką.
— Jemu wszystko — wyszeptał Jonny, Doktór, oswojony z dziećmi, zrozumiał o co mu idzie i przeniósł żółtego ptaka, konia i inne zabawki na stoliczek sąsiada ze złamaną nogą. — Jonny uśmiechnął się słabo, a potem wyciągnął się w całej długości, jakby chciał zasnąć. Rokesmith pochylił się nad nim, a wtedy malec poszukał ustami jego twarzy i wyszeptał jeszcze:
— Pocałuj odemnie ładną panią.
Były to ostatnie słowa, jakie usłyszał Rokesmith z ust małego sieroty, który w godzinę potem zeszedł cicho z tego świata, rozporządziwszy wpierw wszystkierz, co posiadał.

ROZDZIAŁ X.
Następca.

Wielebny pastor Milwey poprowadził sam na cmentarz kondukt pogrzebowy, wiozący trumienkę