Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


ROZDZIAŁ V.
Podszepty Merkurego.

Alfred Lammie nie mylił się w charakterystyce swego przyjaciela Fledgeby. Młodzieniec ten nie był głupi, ale za to był podlejszy od najpodlejszych psów, bo, jak wiadomo, podłość zwierząt nie jest nigdy tak doskonała, jak nikczemność podłego człowieka. Ojciec Fledgebego był lichwiarzem, który, pożyczając na wysokie procenty, oplątał, między, innemi, pewną wdowę, która, nie mogąc się mu uiścić z długu w terminie, musiała zostać jego żoną. Owocem tego małżeństwa był Fledgeby, który inaczej nie ujrzałby zapewne światła dziennego. Matka jego obraziła całą swą rodzinę tem zamążpójściem (gdyż, jak wiadomo, rodzina obraża się, jeśli chce pozbyć się kłopotu opiekowania którymś ze swych członków). I tu więc gniewano się na biedną kobietę za jej niepowodzenia majątkowe i nie przebaczono jej, gdy stała się prawie bogata przez małżeństwo swe ze starym Fledgeby.
Pani Fledgeby pochodziła, jak to mówią, z dobrej rodziny i była nawet w dalekim, co prawda, stopniu, kuzynką lorda Snigsworth. Czcigodny lord wymazał ją wprawdzie z grona swych krewnych, co jednak nie przeszkodziło jej pozostać i nadal jego kuzynką. W tych warunkach pożycie państwa Fledgeby było bardzo burzliwe. Stary Fledgeby zaraz po ślubie umorzył dług swojej żony, intabulując go na całym jej majątku, co wywołało