Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

krańcową rozbieżność zdań pomiędzy małżonkami.
Przyszło wskutek tego między nimi do bardzo energicznych rozpraw, przy których rzucano sobie do głowy obuwie, talerze i inne w tym rodzaju pociski. Prócz tego żona robiła wszystko, co było w jej mocy, aby wydawać jak najwięcej pieniędzy, czemu małżonek jej, mimo najlepszych chęci, nie mógł wcale przeszkodzić.
Wśród tych scen upłynęło pierwsze dzieciństwo małego Fledgeby, ale stopniowo czas zrobił swoje, a niezgodni małżonkowie zeszli do grobu.
Fledgeby pozostał sam i powodziło mu się nie najgorzej. Był młody i zamożny, mieszkał elegancko i robił dobre interesy. Nazajutrz po spotkaniu się swem z panną Podsnap, Fledgeby ugaszczał u siebie Alfreda Lammie.
Siedzieli razem przy stole, na którym stało dużo starej porcelany, kupionej na licytacyi. Co się tyczy przyjęcia, składało się ono z dwóch bardzo cienkich plasterków szynki, dwóch, równie cienkich, krążków masła i z dwóch jaj wątpliwej świeżości.
Prócz tego był tam jeszcze chleb.
— Jakże ci się podoba Georgiana? — spytał Alfred.
— Zaraz ci powiem — odparł Fledgeby.
— Mów więc chłopcze.
— Bardzo się mylisz, jeśli ci się zdaje, że ci naprawdę odpowiem.
— Mów więc to tylko, co ci się podoba.
— Omyliłeś się raz jeszcze, bo ja nic nie powiem.