Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

le nie na tego, który do nich mówi. Mortimer, mimo to, kończył swoje opowiadanie.
— Cóż ostatnia klauzula testamentu zalecała młodemu spadkobiercy pojęcie za żonę młodej dziewczyny, która w chwili powstania testamentu liczyła pięć czy sześć lat, a dziś ma ich osiemnaście.
— A jeśli spadkobierca nie ożeni się z nią? spytał pan Podsnap.
— W takim razie spadek zostaje własnością byłego służącego.
— Ale, ale! nie powiedziałeś pan nam dotąd nazwiska swego bohatera.
— Przepraszam, zapomniałem, nazywa się on John Harmon.
Lokaj-chemik, który powrócił tymczasem, stanął za krzesłem Mortimera i położył przed nim jakąś kartkę. Cały stół zobaczył ten papier, oprócz tego, dla którego był przeznaczony. Mortimer nie zauważył manewrów lokaja-chemika i sączył spokojnie swą maderę,
— Przeniewierco! zdradliwszy od Lon Juana — zawołała lady Tippins — dlaczego udajesz, że nie widzisz kartki, którą ci przysyła komandor.
Wtedy dopiero Mortimer zwrócił uwagę na lokaja i spytał go, co to znaczy. Chemik powiedział mu kilka słów do ucha.
Mortimer rozwinął kartkę i odczytał ją, poczem odwracał ją na różne strony i odczytał ją poraz drugi, pobladł następnie i czytał ją jeszcze trzeci raz.
— To szczególne — szepnął — szczególny